|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:42, 14 Lut 2009 Temat postu: In Her Own Write |
|
|
Na początek zamieszczę coś, co powstało pewnej nocy, a raczej w jej środku - i co zostało nazwana 'żałosną próbą lennonowską pierwszą" [może tam kiedyś powstaną następne
Może parę słów wyjaśnienia -> po prostu ten krótki tekst pisałam wzorując się na stylu Johna Lennona i pewnym jego krótkim opowiadaniu. (;
*
Był sobie kiedyś człowiek imieniem Czarek. Ale on nienawidził swojego imienia, więc chciał je zmienić, kapujecie? Lecz miał on tylko 12 lat i rodzice mu na to nie pozwalali. Nie, żeby było coś złego w noszeniu imienia Czarek. Ale on najwyraźniej miał coś do tego jakże zacnego imienia. Więc próbował je zmienić. Powiedział kumplom w szkole, żeby mówili na niego Gracjan. Dlaczego akurat Gracjan? Cóż, takie imię mu się podobało, nie moja wina, że chłopak miał taki pieprznięty gust. Więc powiedział wszystkim, ale to wszystkim kumplom, a nie miał ich dużo: Arkowi, Tadkowi, Piotrkowi, Bartkowi, Krzyśkowi, Staszkowi i Zbyszkowi. Ale koledzy niezbyt rozumieli jego niechęć do imienia Czarek, bo wszystkim się to imię podobało i każdy by się chętnie z moim Czarko-Gracjanem zamienił na imiona. Więc sądzili, że wyświadczają mu przysługę, wołając na niego Czarek, kiedy był im potrzebny i wtedy, kiedy nie był – też. Więc wszyscy – Arek, Tadek, Piotrek, Bartek, Krzysiek, Staszek i Zbyszek – cały czas zwracali się do Czarka Czarek, bo tak miał na imię. Więc chłopak się załamał, poszedł do rodziców i powiedział, że przestanie się uczyć, jeśli nie zmienią mu imienia na Gracjan. Rodzice go odepchnęli mówiąc do niego po imieniu trzy razy w każdym zdaniu z dwóch wypowiedzianych zdań. Trzy dni później Gracjan (nie dobijam chłopaka chociaż ja) poszedł po raz drugi do rodziców, i powiedział, że zrobi coś gorszego, jeśli nie zmienią mu imienia. Rodzice tego nie usłyszeli, więc chłopak wyszedł na podwórko do kolegów. Wszyscy na jego widok, wszyscy – co do jednego - Arek, Tadek, Piotrek, Bartek, Krzysiek, Staszek i Zbyszek krzyknęli jak jeden mąż „Cześć Czarek!”. Więc słowny chłopak poszedł na jakiś najbliższy most i rzucił się z niego. Nie skręcił sobie karku, a że woda była głęboka, to po paru minutach utonął. Rodzice tego nie zauważyli, a jego kumple – wszyscy kumple - Arek, Tadek, Piotrek, Bartek, Krzysiek, Staszek i Zbyszek poszli się bawić na inne podwórko.
*
A tutaj coś, co też powstało w nocy, ale podobno jest śmieszne - tak stwierdziły dwie osoby, którym odważyłam się to pokazać. Coś dla fanów Harry'ego Pottera; ale troszkę w krzywym zwierciadle
*
- Hermiono! Hermiono!
- Harry… Znowu piłeś.
- Wcale nie!
- …
- Noo… Może troszeczkę… Ale to nie moja wina! Zgredek znowu okazał mi wdzięczność poprzez butelkę Ognistej Whisky.
- …
- Ale nie po to cię wołałem! Dlaczego mi przerywasz?!
- …
- Nie przerywaj mi, mówię ci! Bo chciałem ci powiedzieć coś ważnego. Bo wiem coś, czego ty nie wiesz! Wiem coś, czego nie wie Królowa Mędrków! – Harry zaczął podrygiwać na wzór indiańskich wodzów, wydając przy tym niekontrolowane odgłosy i co chwilę pociągając z butelki, którą trzymał w ręce.
(pół godziny później)
- Harry, wystarczy. Więc co to jest?
- O czym ty mówisz?
- Powiedziałeś, że wiesz coś, czego ja nie wiem.
- Chyba kpisz – Harry ponownie łyknął Ognistej Whisky i prychnął.
- Więc dlaczego od pół godziny tańczysz przed kominkiem mrucząc do siebie „Wiem coś, czego nie wie Hermiona, wiem coś, czego nie wie Hermiona..”
- …
- Co robicie? – zapytał Ron, wchodząc do Pokoju Wspólnego – O, Harry, zawsze chciałem spróbować Ognistej Whisky! – wyrwał na wpół opróżnioną butelkę z rąk Harry’ego, który po ostatnim spostrzeżeniu Hermiony pogrążony był w rozmyślaniach. Łyknął zdrowo, po czym prawie natychmiast padł zemdlony na posadzkę. Hermiona krzyknęła.
- Nie martw się, Hermiono! – powiedział mężnie Harry, wyrwany z zamyślenia – Ot, i złapałem tę oto butelkę, ponieważ mam znakomity refleks najmłodszego ee… może teraz już nie najmłodszego ale wciąż przecież najlepszego szukającego w Hogwarcie. Ani kropla nie skapnęła na ten piękny dywan ee… tak dzielnie zamiatany co noc przez skrzaty domowe. Swoją drogą, mógł nam powiedzieć, że zemdleje. Całkowity bbrak wychowania, ot co! – rzekł Harry, tłumiąc beknięcie.
- Daj spokój, przecież wiesz, że wszyscy Weasley’owie mają słabe głowy – odparła Hermiona, wyraźnie uspokojona. – Percy mdleje na sam widok czegoś mocniejszego. Bill zaraz wszystko zwraca. Charlie jako jedyny potrafi wypić łyka, tyle, że potem przez całą noc wygaduje różne ee... nieprzyzwoite rzeczy.
- A skąd ty to wiesz? – spytał podejrzliwie Harry, między kolejnymi łykami Ognistej Whisky.
Nora. Ron leżący z rozłożonymi rękami na dywanie przed kominkiem. Percy leżący przed drzwiami swojego pokoju. Charcie siedzący po turecku na podłodze, mówiący o …
Hermiona potrząsnęła głową, aby wyrzucić z niej te wspomnienia.
- Nieważne. Teraz ty gadaj o tym, co ty wiesz, a ja nie.
- Chyba kp… - Harry zamyślił się. – Czyżby historia się powtarzała? – rzekł. - Zaraz wejdzie Ron i …
- Wątpię – przerwała mu Hermiona kpiącym głosem i wskazała na Rona leżącego pod jej nogami.
- Nie zmieniaj tematu, słodziutka! – krzyknął Harry, po czym jeszcze raz pociągnął z butelki. Była już prawie pusta.
- Miałem ci powiedzieć o… Miałem ci powiedzieć o… Miałem ci powiedzieć o… Nie powiem ci, bo wtedy już będziesz to wiedzieć!
- Już rozumiem. Więc nic nie wiesz, tylko majaczysz po pijaku.
- Nieprawda! Przecież ja nic nie piłem!
- …
- Nie patrz tak na mnie, bo się pocę. Dobrze, powiem ci. Tylko mi nie przerywaj. Nie przerywaj mi, mówię ci! Czemu mi przerywasz? Cicho siedź! Więc wiesz, kto to był Ato?
- …
- Dlaczego nie odpowiadasz?
- Kazałeś mi siedzieć cicho!
- Cofam.
- Nie!
- Teraz to chyba ty bredzisz po pijaku.
- Nie.
- Jak to: nie?
- Odpowiadam na pytanie.
- …
- Nie, nie wiem, kto to był Ato, ktokolwiek by to nie był.
- Hahaha! Wiem coś, czego nie wie Hermiona, wiem coś, czego nie wie Hermiona! – Harry powrócił do swojego tańca. Lecz tym razem już po pięciu minutach Hermiona przewróciła oczami i chlasnęła go w twarz.
- Uderzyłaś mnie! Tyy… Ty zarazo niedobra, ty mędrcu siedmiogłowy, ty pufku pluszowy ty bahanko… Nie, ty sproszkowany odchodzie bahanki, […] ty miotło do zamiatania, ty dziewczyno Malfoya ty… Tyyy… Śpisz?! Obudź się!
- ...
- I kto tu jest pijany!
- Znudzony i spragniony wiadomości o Ato.
- Przecież ja wszystko o nim wiem!
- Mówię o sobie.
- To słynny Rzymski czarodziej. Według przekazów to właśnie on jest pomysłodawcą wielu, a właściwie prawie wszystkich czarodziejskich przedmiotów. Miał takie zdolności i moce, iż wystarczyło tylko, żeby powiedział „A TO BĘDZIE RÓŻDŻKA!” I różdżka się wymyśliła. W podobny sposób wymyślił kociołek. Mówiąc „A TO BĘDZI…”
- I wrzeszczał to tak, jak ty teraz? Z włączonym Caps Lockiem? I kursywą? – zapytała z niedowierzaniem Hermiona.
- Dokładnie.
- Gdzie ty to… to… to… Skąd ty to wiesz?
- Z Leksykonu dla zbzikowanych o zbzikowanych. Seria „Świry dla świrów” Ograniczony nakład, z trudnością udało mi się go zdobyć – odparł skromnie Harry.
Hermiona nic więcej nie zdołała powiedzieć. Położyła się na podłodze obok Rona, wyrwała Harry’emu butelkę z resztką płynu, wlała go sobie do ust, zakrztusiła się, po czym zasnęła. W Pokoju Wspólnym zapanowała cisza.
- Cóż… Grangerowie chyba też mają słabe głowy – powiedział do siebie Harry, po czym czknął i zasnął obok nich.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kasika dnia Sob 21:46, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Holly
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: w podróży Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:38, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Kasiu, to pierwsze opowiadanko jest genialne. Zresztą moją opinię już znasz. Świetny styl Taki zabawny, luźny. Najszybciej dociera do czytelnika i go rozbawia. Ja tam imię Czarek całkiem lubię
Napisz więcej takich! Świetne, nowe i świeże Mało sentymentalne, genialne
Dlaczego akurat Gracjan? Cóż, takie imię mu się podobało, nie moja wina, że chłopak miał taki pieprznięty gust.
A to drugie... głupawkę miałam jedną za drugą
Hahaha Nadal się "chichram" i nie mogę nic więcej napisać!
Ale Ty masz pisać dalej, błagam cię! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:43, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Przyłączam się do prośby Holly. Pisz dalej! Opowiadanka są świetne. Bardzo dobre na poprawienie humoru
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:08, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Przy pierszym wprost się zaśmiewalam i musialam przeczytać sisotrze, która zaśmiewała się również. Przy drugim, jako że nie przepadam za parodiami, tylko się uśmiechałam... Co nie zmienia faktu, że nalegam na to, co dziewczyny. Pisz dalej, Kasika!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lula Mae
Marzyciel
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:57, 25 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Pijackie słowotoki hehe
Opowiadania są genialne i choć czytam je po raz -enty to dalej jestem nimi zachwycona
Czekam na nowe dzieło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:02, 25 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A oryginał Pijackich Słowotoków pisany fioletowym cienkopisem, to gdzie, hę? U ciebie! I nie wmówisz mi, że Ci go nie dawałam, po prostu go zgubiłaś XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lula Mae
Marzyciel
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:38, 01 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
poszukam go i ci zwróce Albo nie! Za kilka lat będzie pewnie sporo wart. X)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:34, 19 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dziś coś, co powstało jakieś 1,5 roku temu, kiedy to mieliśmy napisać opowiadanie o meczu piłki nożnej w krzywym zwierciadle. Oto, co uroiło się w głowicy Kasiki:
Szanuj Kapitana Swego.
Mecz piłki nożnej w małym miasteczku. Przemęczeni i zrezygnowani piłkarze rywalizujących ze sobą drużyn : Insy Nuatorów z LO nr 3 oraz Pop Ularnych z LO nr 5 wyszli na boisko. Powitani zostali histerycznymi [historycznymi] krzykami grupki dziewczyn, które dzielnie, mimo nadciągających chmur siedziały w minispódniczkach na opustoszałych i rozpadających się ławkac, pełniących dumną rolę trybun.
Najpierw kapitanowie obu drużyn podeszli na środek boiska, do sędziego. Pod jego czujnym okiem uścisnęli sobie ręce, lecz nagle...
- Auuaa! – zawył jeden z nich, po czym odskoczył jak oparzony i w dramatycznym geście bólu podniósł lewą rękę do człowa, a prawą zaczął wymachiwać przed sędzią, krzycząc, że przeciwnik chciał mu złamać palce.
- To bzdura! – powiedział oskarżony, kapitan Pop Ularnych, po czym obrażony odwrócił się i zaczął rozdawać autografy dziewczynom, które, korzystając z powstałego zamieszania wdarły się na boisko.
Sędzia nie wiedział, co ze sobą zrobić. Kilka razy podnosił rękę i otwierał usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale w końcu zrezygnował, wyciągnął komórkę i odszedł na bok.
- Halo... Halo Czesiek? Tu Leszek. Słuchaj się, mamy tu na boisku mały problem.... – przerwał i zerknął za siebie; rozentuzjazmowane dziewczyny zdzierały już koszulkę z kapitana Pop Ularnych. Natomiast kapitan Insy Nuatorów wygłaszał natchnioną mowę do tłumu piłkarzy obu drużyn, który zebrał się wokół niego. Podczas gdy mówił, niejednokrotnie wymachiwał prowizorycznie zabandażowaną ręką w stronę sędziego i drugiego kapitana. Z tłumu wydobywały się pojedyncze, spontaniczne okrzyki, które jednak wraz z upływem czasu szybko przybierały na sile. Sędzie westchnął, po czym odwrócił się i rzekł:
- W zasadzie to już niedługo będzie mały problem. Potrzebna mi jest natychmiastowa pomoc! Weź kilku chłopaków i przyjeżdżaj!
Po odłożeniu słuchawki stwierdził, że musi chociaż spróbować opanować sytuację. Wyjął gwizdek i zaczął przeraźliwie gwizdać. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi: dziewczyny goniły kapitana Pop Ularnych, który uciekał najszybciej jak mógł. W końcu dopadł budki, w której mieściło się WC, zamknął się w niej i stanowczo odmówił wyjścia. Tłum piłkarzy utworzył zwartą grupę i spijał każde słowo z ust kapitana Insy Nuatorów, który nadal przemawiał niczym dyktator państwa totalitarnego. Sędzia niezauważony gwizdał dalej. Nagle, znikąd na boisku pojawił się mały, pięcioletni chłopiec. Wyrwał sędziemu gwizdek, po czym uciekł bez słowa.
Bezradny sędzia złapał się za głowę i już miał pogrążyć się w całkowitej depresji, gdy nadszedł ratunek. Kilkanaście opancerzonych ciężarówek zajechało na parking. Z każdej z nich wybiegło trzynastu umundurowanych mężczyzn, którzy w zaskakująco krótkim czasie opanowali sytuację i zwartym murem otoczyli boisko. Jeden z nich wyglądający na przywódcę mrugnął porozumiewawczo do sędziego i syknął:
- No, Leszek, zaczynamy!
Sędzia, uradowany takim obrotem sytuacji sięgnął po gwizdek, lecz po sekundzie zorientował się, że go nie ma! Zapasowego w ogóle nie nosił. Więc co robić? Załamał ręce.
- Czesiek! – krzyknął – Czesiek, to na nic, nie mam gwizdka!
- Co? – odkrzyknął tamten, próbując nakłonić kapitana Pop Ularnych do wyjścia z Toi Toi’a.
- Nie mam gwizdka, Czesiek, GWIZDKA! – wrzasnął jeszcze raz sędzia.
Wtem, w jednej chwili wszystko ucichło i jakby zatrzymało się w miejscu. Kapitan Insy Nuatorów zamarł z wysoko podniesioną ręką, którą wymachiwał zapominając, że miała go boleć, tłum oblegający go jak na komendę obrócił głowę w stronę sędziego, który zrobił głupią minę. Nawet w budce oznaczonej napisem WC, z której jeszcze przed chwilą dochodziły całkiem nieźle słyszalne jęki zaległa głucha cisza. Po upływie pełnych dziesięciu sekund kapitan Insy Nuatorów okazał niepokój. Poruszył się, jakby nad czymś się zastanawiał, a potem już bez wahania podniósł do ust prawą rękę i zagwizdał na palcach. Znów powstał rozgardiasz; zakotłowało się , a po chwili wszyscy zawodnicy obu drużyn (prócz kapitana Pop Ularnych, który nie wyraził chęci wyjścia z toalety) znaleźli się na swoich miejscach. Sędzia miał już tego wszystkiego dość. Podszedł do toalety i krzyknął:
- Hej ty tam głupcze niedorobiony! Wyłaź mi tu, ale już, bo przegracie mecz walkowerem!
- Pan sędzia nie zrobi tego – odezwał się niewyraźny głos – a z resztą, tu jest całkiem miło, znalazłem stare krzyżówki, i w ogóle, a nawiasem, jeśli te dziewczyny nadal...
Ale sędzia już nie słuchał. Wybiegł na środek boiska, wyrwał swój gwizdek stojącemu tam zdziwionemu pięcioletniemu chłopcu i głośno zagwizdał. Natychmiast zaległa cisza.
- Mecz wygrywa walkowerem drużyna Pop Ularnych! Drużynę Insy Nuatorów dyskwalifikuję za oszustwa mające na celu zmiany wyniku meczu oraz symulowanie kontuzji! – zakomunikował.
Zaległa głucha cisza.
Nagle drzwi małej budki za plecami sędziego zaskrzypiały i na środek boiska wybiegł kapitan zwycięskiej drużyny. Sędzia korzystając z chwili nieuwagi zebranych szybko wskoczył do budki i zaryglował się.
- Nigdy więcej sędziowania! Piłka nożna to chory sport! – powiedział do Cześka nasłuchującego z zewnątrz. – Może tu zamieszkam... Mam stare krzyżówki i generalnie, nie jest tak źle. To będzie mój protest przeciwko piłce nożnej! Tylko szkoda, że nie mam jak powiadomić mediów...
Czesiek z powagą pokiwał głową i zamyślony wpatrzył się w horyzont.
KONIEC.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sissi
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Crystal Cottage ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:19, 21 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz Kasiu, jesteś najlepszym dowodem na to, że nawet jeśli nie ma się wybitnie pochłaniającego tematu, to i tak, mając talent taki jak Twój, można stworzyć świetne powiadanie
Czy mi się podobało? Baaardzo Przede wszystkim było śmieszne, ale głównie spodobał mi się Twój styl. Bo jednak, Twój styl jest zupełnie inny- niepowtarzalny Ach- idealny na odstresowanie i poprawienie humoru
Polubiłam Twojego sędziego Biedny będzie musiał nowej pracy szukać On raczej odstresowany nie jest
Przykładowo podam kilka cytatów z Twojego opowiadania, które wybitnie mnie rozśmieszyły, w ogólnym kontekście opowiadana :
Cytat: | Kapitan Insy Nuatorów zamarł z wysoko podniesioną ręką, którą wymachiwał zapominając, że miała go boleć
|
Cytat: | prócz kapitana Pop Ularnych, który nie wyraził chęci wyjścia z toalety
|
Cytat: | a z resztą, tu jest całkiem miło, znalazłem stare krzyżówki, i w ogóle, a nawiasem, jeśli te dziewczyny nadal... |
Cytat: | Sędzia korzystając z chwili nieuwagi zebranych szybko wskoczył do budki i zaryglował się.
- Nigdy więcej sędziowania! Piłka nożna to chory sport! – powiedział do Cześka nasłuchującego z zewnątrz. – Może tu zamieszkam... Mam stare krzyżówki i generalnie, nie jest tak źle
|
Ach! Zapomniałabym Świetne nazwy drużyn
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sissi dnia Wto 13:21, 21 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Writer
Uczeń Szkółki Niedzielnej
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Starachowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:26, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Piszesz bardzo ciekawie. Można się nieźle wciągnąć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:00, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Przed Jutrem.
Pewnego pięknego, słonecznego (no, może za wyjątkiem nielicznych chmurek śmietankowych nieśmiało przemykających po niebie od czasu do czasu - w pobliżu nagrywano bowiem nową reklamę Algidy. Otóż chmurki te były z castingu, i po raz pierwszy występowały w roli statystów, więc czuły się bardzo onieśmielone... Ale to już chyba całkiem inna bajka.) dnia Wczoraj, Dziś i Jutro wyszły na spacer.
Wczoraj było jak zwykle całkiem nieobecne – zapatrzone w horyzont, powłóczyło nogami, od czasu do czasu wzdychając. Ubranie jego było tu i ówdzie rozdarte, a z kieszeni wystawało pudełko Kropelki. Wczoraj miało w uszach słuchawki, z których płynęła jakaś spokojna - może nawet zbyt spokojna - muzyka. Kable zwisały smętnie, chybocząc się to wprzód, to w tył, w lewo, prawo... Lecz na pewno nie było to powodem westchnień Wczoraj. Generalnie, miało ono zapewne jakiś inny powód, ważny i frapujący, którym niestety nie podzieliło się z okrutnym światem.
Dziś podskakiwało wesoło, nogi obute w ciężkie buty podzwaniały lekko przy każdym mocnym uderzeniu o ziemię. Na ramieniu Dziś niosło ogromne radio tranzystorowe, z którego sączyła się trudna do zidentyfikowania muzyka. Dziś wcale nie zwracało uwagi na Wczoraj, wlokące się smętnie kilka kroków za nim. Raz po raz wybuchało szaleńczym (czasem brzmieniem swoim nieco podchodzącym już pod opętanie) śmiechem i samo sobie opowiadało dowcipy.
Na samym przedzie frunęło Jutro. Trudno zidentyfikować jego wygląd, ponieważ wciąż mieniło się w Słońcu (przesłanianym czasem nieśmiało przez zagubione algidowe chmurki) różnymi kolorami. Jego ruchy były najbardziej płynne, wprost zdawało się, że zaraz wzleci jeszcze wyżej. Stopami, także bosymi – buty bowiem trzymało w ręku – nie dotykało ziemi. Jutro nuciło coś cicho, wraz z upływem czasu coraz bardziej nerwowo podrygując ręką, w której trzymało buty.
Oto, co powstało w głowicy Kasiki pewnej nocy, bodajże około godziny drugiej. Nie wiem, czy jest to na tyle interesujące, żeby pisać dlaszy ciąg? Bo generalnie, to bajka miała być, i mam nawet już trochę fabuły, znaczy się to są same opisy, które umieściłabym na początku.
Cóż, obaczymy, co na to powiecie. xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Patt
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:17, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawe, szczególnie warte uwagi bo owoc twej pracy zrodził się w nocy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:17, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
A tam, generalnie to żadna praca.
Chyba, ze za pracę uznamy podtrzymywanie na siłę powiek żeby nie opadły
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Patt
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:19, 22 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Kasiko, ja też tak mam, że jak czuje przypływ weny to nawet opadające powiek mnie nie powstrzymują.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:21, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Postanowiłam trochę odświeżyć ten temat dodając coś, co powstało już kiedyś kiedyś tam - gdzieś ponad pół roku temu, lub niecały rok - jak kto woli. Natchnęła mnie do tej miniaturki piosenka Bjork pt. Hyperballad - http://www.youtube.com/watch?v=vPTby0N11Ss
Tak sobie pomyślałam, że może, dopingowana przez Was w końcu wezmę się za jakieś pisanie bardziej regularne niż Cośtam naskrobać obowiązkowo raz do roku.
Chłodny poranek. Słońce jeszcze nie zdążyło wyjrzeć zza wzgórz. Gdzieniegdzie dojrzeć można było osamotnione strzępy mgły. Klif, wzburzone morze, plaża – wszystko to otoczone było tą dziwną, szaropomarańczową poświatą, jaką można zobaczyć tylko na parę minut przed wschodem. Należy tu też nadmienić, że aby ją zobaczyć w żadnym wypadku nie wolno uważnie się rozglądać i czekać z uwagą i zniecierpliwieniem. Jest bowiem bardzo złudna i przewrotna; dostrzegają ją tylko ludzie nagle budzący się z głębokiego zamyślenia.
Kobieta spacerująca wzdłuż urwiska widywała ją dość często. Przychodziła tu codziennie. Czasem tylko spacerowała, ale częściej w zamyśleniu, niemal nieświadomie podnosiła kamyki i rzucała je w przepaść. Lubiła patrzeć jak wirują w powietrzu lub obijają się o skały.
Czasem gwałtowny plusk wody budził ją z głębokiego zamyślenia. Wtedy świat na małą chwilę odmieniał się - cała okolica, aż po horyzont tonęła w pomarańczowej szarości... Jednak ona nie zwracała na to uwagi. Zwykle po krótkiej chwili, zanim uświadamiała sobie, że coś się zmieniło, wszystko wracało do normalności.
W oddali, ponad wzgórzami pojawiało się słońce. Najpierw nieśmiało, jak gdyby sprawdzało, czy przypadkiem nikomu nie przeszkadza... Jednak widząc samotną kobietę wyraźnie zajętą swoimi myślami, czym prędzej pokazywało się całe. Z pewnością zastanawiało się, co ją tak frapuje. Tak często tu przychodziła...
Ona natomiast stała na samej krawędzi, wychylając się lekko. W ręku trzymała jeszcze kilka kamyków. Miękkim ruchem rzuciła je daleko przed siebie. Patrząc na ich lot, wychylała się coraz bardziej... Aż w końcu, w momencie gdy z cichym pluskiem przebijały jeden po drugim taflę wody, poczuła przez chwilę to szczególne uczucie, jakie często towarzyszy snom o spadaniu. Szybkie uderzenia serca, krew pulsująca w uszach... Jednak po sekundzie wszystko ustało. Zachwiała się lekko i zrobiła krok w tył.
- Ciekawe... – szepnęła tylko, po czym odwróciła się i odeszła.
we live on a mountain
right at the top
there's a beautiful view
from the top of the mountain
every morning i walk towards the edge
and throw little things off
like:
car-parts, bottles and cutlery
or whatever i find lying around
it's become a habit
a way
to start the day
i go through this
before you wake up
so i can feel happier
to be safe up here with you
it's real early morning
no-one is awake
i'm back at my cliff
still throwing things off
i listen to the sounds they make
on their way down
i follow with my eyes 'til they crash
imagine what my body would sound like
slamming against those rocks
and when it lands
will my eyes
be closed or open?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|