|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
eris234
Stały Bywalec
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielone Wzgórze ;-) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:20, 25 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Postanowiłam nadać temu opowiadaniu tytuł "Drzewo Powrotów".Tutaj macie kolejną część,w której pojawia się Gilbert.Proszę o uwagi,także te negatywne.
Ania pożyczyła mi naprawdę ładną,niebieską sukienkę.Była z grubszego materiału,więc nie musiałam się martwić,że będzie mi zimno.Gdy weszłam do budynku szkoły,który przypominał nieco większy dom,poczułam,że ogarnia mnie lekka panika.Nie lubiłam zwracać na siebie uwagi,a teraz wszyscy na mnie patrzyli.Cała klasa Ani.W sali lekcyjnej było dużo dzieci w różnym wieku,a każde przyglądało mi się z zaciekawieniem.
-Panno Stacy,to jest mój gość,o którym pani opowiadałam-rzekła Ania z uśmiechem.
-O,naprawdę miło cię poznać.Masz na imię Emilia,dobrze pamiętam? Ania mówiła mi o tobie.Jak rozumiem chcesz zostać dzisiaj z nami na lekcji?-nauczycielka wyglądała tak słodko i niewinnie jakby miała najwyżej dwadzieścia lat.Ale wiedziałam,że musi być starsza,poznałam to po jej oczach,z których biła niezwykła mądrość.
Dziwiłam się,że jako osoba spoza szkoły,mogę sobie jak gdyby nigdy nic zostać na lekcjach.Ale pasowało mi to.Usiadłam za Anią i Dianą obok jakiejś brunetki zaczęłam przysłuchiwać się słowom panny Stacy.Prowadziła ona wszystkie lekcje,ale widać było,że więcej serca wkłada w nauczanie języka ojczystego.Patrzyłam jak uczniowie gryzmolą coś na swoich tabliczkach i odpływałam myślami,gdy nagle panna Stacy poprosiła:
-Emilko,może opowiesz nam coś o sobie.Niecodziennie mamy gości w naszej szkole.A ty pochodzisz z innej kultury.Czemu się tym z nami nie podzielisz?
Podniosłam się z krzesła,bo pomyślałam,że tak wypada i powiedziałam:
-Naprawdę nie mam o czym opowiadać.Po prostu porwano mnie z dala od domu i nie mam możliwości powrotu.A wspominanie mojego kraju czyli Polski byłoby dla mnie smutne bo bardzo mi go brakuje i gdy o tym mówię od razu się rozklejam.
Panna Stacy pokiwała głową ze zrozumieniem.
-To musi być dla ciebie bardzo przykre.Ale,żeby o tym nie myśleć,może włączysz się do lekcji.Czy znasz Szekspira?
Oczywiście,że znałam.Wypowiedziałam się więc w temacie,podkreślając,że Romeo i Julia to najbardziej harlequinowy dramat Szekspira.Hamleta nazwałam człowiekiem obłąkanym i szalonym.Wysnułam też teorię,że być może to wcale nie Szekspir napisał te dzieła,tylko jakaś kobieta.Z tylnych ławek rozległy się chichoty,a panna Stacy patrzyła na mnie zdumiona.Zgnębiona opadłam z powrotem na krzesło.Mówiłam tylko,czego dowiedziałam się z książek.Tylko,że w szkole Ani chyba inaczej podchodziło się do Szekspira.Musiałam powiedzieć coś naprawdę gorszącego,bo gdy Ania odwróciła się do mnie i szepnęła,żebym nic już nie mówiła,a jej policzki płonęły żywym ogniem.Wstydziła się za mnie.Boże! Jak bardzo chciałam teraz zapaść się pod ziemię.
-Hamlet był człowiekiem o niezwykle bogatej psychice.Nie był szalony,tylko bardzo wrażliwy.Ta wrażliwość sprawiła,że nie wytrzymał pewnych rzeczy i dlatego zachowywał się tak,a nie inaczej.Był bohaterem niezwykle tragicznym i romantycznym.A historia Romea i Julii to najpiękniejsza opowieść o miłości, jaka kiedykolwiek powstała-powiedziała panna Stacy,patrząc na mnie karcącym wzrokiem.
Siedziałam wbijając sobie paznokcie w kolana i zagryzając wargi.Dopiero gdy usłyszałam szept jakiegoś chłopaka,który siedział w ławce obok,podniosłam głowę.
-Nie przejmuj się-powiedział cicho.
Miał ciemne włosy i oczy i pomyślałam,że może to Gilbert.
-Dziękuję.Jak masz na imię?-spytałam,by się upewnić.
-Jestem Gilbert Blythe-odparł chłopak.
A więc się nie myliłam.Był naprawdę bardzo przystojnym chłopakiem i nie mogłam się nadziwić,że gdy razem z Anią i Dianą wychodziłyśmy ze szkoły i Gilbert zawołał Anię,ona nawet się nie odwróciła.Chowała urazę za to,że całe wieki temu nazwał ją Marchewką.Gdyby wiedziała jak u mnie w szkole chłopcy wyzywali dziewczyny,to by się tak nie dąsała.Chciałam jej to powiedzieć,ale zaraz przypomniałam sobie jaki wstyd w szkole jej przyniosłam i natychmiast skuliłam się w sobie.Przez całą drogę do domu milczałam.Ania i Diana rozmawiały więc między sobą o tym jakie lekcje mają na jutro zadane.Gdy razem z Anią przekroczyłam próg Zielonego Wzgórza,dziewczyna od razu wzięła mnie ze sobą na facjatkę.Nie spodziewałam się,że na mnie nakrzyczy,była przecież naprawdę sympatyczna.Właściwie nie wiedziałam jak Ania zareaguje.A ona usiadła na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach i wykrztusiła:
-Naprawdę tak nie znosisz Szekspira?
-Nie-zawołałam.-Aniu, ja...
-Nic nie mów.Nie przeszkadzało mi to,że nie masz zdolności kulinarnych,ani to,że śmiałaś się w kościele.Przebolałam nawet to,że tak źle myślałaś o Dianie.Sądziłaś,że ona cię nienawidzi.Jak mogłaś? Ale dalej byłam dla ciebie miła.Na swój sposób cię lubiłam,bo ja lubię prawie wszystkich.Ale te straszne rzeczy,które powiedziałaś o Szekspirze przy całej mojej klasie...Tego już nie zniosę.Hamlet był dla ciebie wariatem,a Romeo głupcem? A Szekspir był kobietą,tak? Nie wiem czy to co powiedziałaś,wynika z braku wiedzy,ale mi się zdaje,że powiedziałaś tak,żeby zwrócić na siebie uwagę i wzbudzić w klasie śmiech.Teraz wszyscy będą się ze mnie śmiać,że skoro się z tobą przyjaźnię,to jestem tak samo dziwna jak ty.
-Nie wiedziałam,że mówię coś aż tak strasznego.U mnie w szkole padają gorsze słowa...Aniu,przepraszam,wiem,że narobiłam ci wstydu.Ale musisz mnie jeszcze choć trochę lubić-powiedziałam błagalnie.
Ania nie patrzyła na mnie ze złością,tylko z ogromnym smutkiem.Poczułam się tak strasznie winna,że po prostu wybiegłam z domu,a potem przez pola, jak najdalej od Zielonego Wzgórza.W tej chwili nienawidziłam Ani,tak innej od tej o której czytałam w książkach.Ale najbardziej nienawidziłam siebie,bo ciągle stwarzałam problemy
i chyba nawet święty nie chciałby mieć ze mną dłużej do czynienia.A może to co powiedziałam to była tak naprawdę błahostka? Anka obrażała się o byle co,tak jak wtedy,gdy Gilbert nazwał ją Marchewką.Może nie powinnam była się przejmować.Ale łzy same napłynęły mi do oczu,czułam,że powraca tęsknota za domem i wszystkie te uczucia,które starałam się wyrzucić z serca.Podbiegłam do tego drzewa,które nazwałam Zwierciadłem Powrotów i przylgnęłam do niego.Podobno przytulenie się do drzewa uspokajało.Ale ja nadal się trzęsłam.
-Proszę,Drzewo Powrotów,przenieś mnie do domu.Proszę-pomyślałam.
Wszystko bolało mnie w środku,więc w końcu usiadłam pod drzewem i objęłam się ramionami.Po chwili przestałam się trząść,ale poczucie bezradności pozostało.Zauważyłam,że ktoś idzie w moim kierunku.To był Gilbert.Gdy podszedł do mnie dostatecznie blisko,powiedział:
-Ty jesteś tą dziewczyną z zagranicy,którą Ania...
-Tak-przerwałam mu.-Mam na imię Emilia.
-Płakałaś-bardziej stwierdził niż spytał Gilbert.-Co się stało?
-Przyniosłam Ani wstyd.Poza tym nie mogę wrócić do domu i czuję się...Jakbym nie miała swojego miejsca-powiedziałam cicho.
-Nie martw się.Ania się na mnie obraziła,ale do ciebie z pewnością nie będzie mieć żalu.To co powiedziałaś,to błahostka.
-No nie wiem.To co ty powiedziałeś Ani to też niby błahostka,a ona ciągle się na ciebie gniewa-odparłam.
-Skąd wiesz,że ja jej coś powiedziałem?-zdziwił się Gilbert.
-Ano wiem-wzruszyłam ramionami.
-Wstań i wracaj na Zielone Wzgórze-powiedział chłopak.-Jest zimno.
-Mi nie jest-burknęłam niezbyt grzecznie,żeby nie pokazywać jakie emocje Gilbert naprawdę we mnie wzbudził.A spodobał mi się.I to bardzo.Ale wiedziałam,że jestem nie z tej bajki.Koniec końców Gilbert musiał być z Anią.A ja musiałam wrócić do swoich czasów.Naprawdę tego chciałam,ale nie wiedziałam czy to możliwe.Tymczasem musiałam wrócić na Zielone Wzgórze.
c.d.n
Nie umiem pisać krótszych opowiadań,zawsze wychodzą mi takie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:44, 25 Gru 2010 Temat postu: Opowiadanie |
|
|
Lubię Emilkę bo jest taka prawdziwa.
Ciekawa jestem co będzie między nią a Gilbertem.
I Ania coraz bardziej wydaje się egzaltowaną,denerwującą dziewuchą która zachwyca się Szekspirem i pięknem przyrody a nie umie się wczuć sytuację osoby która znalazła się z daleka od domu i swoich bliskim.
Mnie się podobało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iwona dnia Sob 17:46, 25 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eris234
Stały Bywalec
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielone Wzgórze ;-) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:02, 25 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Nie było moim zamiarem zrobić z Ani jędzę,ale fajnie,że czytasz moje opowiadanie Iwona i jesteś ciekawa co będzie dalej.To mnie motywuje,chociaż mam wrażenie,że to opowiadanie nie jest idealne.Zdarzało mi się pisać lepiej.Może to dlatego,że to moje pierwsze opowiadanie o tej tematyce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Parvati
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 25 Kwi 2010
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Dolina Tęczy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:05, 25 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ania w twoim opowiadaniu, Eris jest zupełnie inna niż u LMM, niekoniecznie jest jędzą, ale nie jest taka idealna.
Opowiadanie jest świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:11, 25 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Weszłam, pochłonęłam, bardzo mi się podoba. Również czekam na dalszy ciąg tym bardziej, jeśli ma się pojawić Gilbert
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justyna7
Bratnia dusza
Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:47, 25 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Całkiem przyjemne opowiadanie Mam tylko zastrzeżenia co do tego, że Ania tak różni się od Ani którą znamy. Oczywiście to Twoja wizja literacka Dodałabym też trochę więcej opisów. Tutaj akcja dzieję się szybko i czytamy po prostu o wydarzeniach, które mają kolejno miejsce, ale nie są opisywane tak, aby można to sobie z łatwością wyobrazić. Oczywiście to tylko moje odczucie i nie chciałabym Cię urazić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eris234
Stały Bywalec
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielone Wzgórze ;-) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:58, 26 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarze,postaram się żeby w kolejnych częściach Ania była bardziej podobna do tej którą stworzyła Maud.I może uda mi się dodać więcej opisów,bo jak na razie postawiłam na dialogi i wydarzenia dzieją się chyba za szybko.
Uff,skończyłam.Myślałam,że napiszę jeszcze kilka części tego opowiadania,ale zmieściłam się w jednej.Nie wiem czy zakończenie jest udane,ale jeśli zechcecie to napiszę opowiadanie o przygodach Maryli,gdy była młoda Albo o dzieciach Diany.Może wy wybierzecie?
Dobrze,że chociaż mówiłam po angielsku lepiej niż w świecie rzeczywistym.W świecie Ani używałam obcego języka z taką łatwością jak polskiego.Nie wiem jak to było możliwe,ale przynajmiej bariera językowa nie sprawiała mi problemu.Dziwiłam się,że akurat Gilbert musiał wyjść mi na spotkanie,gdy płakałam pod Drzewem Powrotów.Widocznie wyszedł na spacer,nie mogłam tego odbierać jako zrządzenie losu.Zresztą ten chłopak tylko mi się podobał,nic więcej.Wiedziałam,że nie mogę się w nim zadurzyć.Każda dziewczyna przyznałaby,że Gilbert jest przystojny,ale...Nie,to było zupełnie bez sensu.Odprowadził mnie na Zielone Wzgórze i zniknął w jesiennej mżawce.Wstydziłam się zapukać do domu i zdać się na łaskę Cuthbertów.No ale chyba musieli mnie wpuścić nie? Do cholery,przecież nie zrobiłam nic złego! Co to za czasy,w których nie można powiedzieć,że Szekspir mógł być kobietą? Można by to odebrać jako ciekawostkę albo żart,a nie jako coś gorszącego.Ania otworzyła mi drzwi.Przez chwilę patrzyłyśmy sobie w oczy,a potem mnie wpuściła i zaczęła przepraszać:
-Powinnam była cię zrozumieć.Jesteś tak daleko od domu,musisz czuć się zagubiona.Przykro mi,że wytknęłam ci twoje błędy.Mi też często zdarzają się różne pomyłki.Bardzo bym się ucieszyła,gdybyś jutro poszła ze mną do szkoły.
-Nie.Będą się ze mnie śmiać.Myślą,że ja naprawdę sądzę,że Szekspir był kobietą.A to co powiedziałam o Hamlecie...-pokręciłam głową zrezygnowana.
-Tak naprawdę to musiało być zabawne-wtrącił Mateusz.-Ania powiedziała mi z jakim zapałem głosiłaś swoje teorie.Chciałbym to zobaczyć.
Roześmiałam się,a Ania mi zawtórowała.Jeden problem z głowy.Ale wciąż nie wiedziałam jak wrócić do domu.Następnego dnia w szkole niektórzy śmiali się ze mnie,że nie mam pojęcia o Szekspirze i mam przewrócone w głowie.Ale ja już przestałam przejmować się tym całym zajściem.Popołudniu na Zielonym Wzgórzu zawitała Małgorzata Linde.Powiedziała,że już nawet nie pamięta co jej się tak nie spodobało w moim zachowaniu i że chciałaby mnie lepiej poznać.
-Na jak długo zamierzasz tu zostać,kochanie? Bo chyba nie na stałe?-spytała.-To prawda,że masz problem z pracami domowymi? Chętnie nauczyłabym cię jak zrobić naprawdę dobre potrawy.
-Ja wszystko pokazuję Emilii w kuchni-wtrąciła Maryla.-Emilia zostanie u nas tak długo jak zechce,nie wydaje mi się,żeby była dziewczyną nieuczciwą.Poza tym bliźnim trzeba pomagać.
Patrzyłam na Marylę ze zdumieniem.To była najlepsza rzecz jaką usłyszałam.Nie musiałam bać się,że zabraknie mi dachu nad głową.Ale tak bardzo tęskniłam za swoim domem
i swoimi czasami.Do końca wizyty pani Linde,byłam już jakby nieobecna,odpowiadałam na jej pytania automatycznie,a gdy wyszła,ja też ruszyłam do drzwi.
-Dokąd się wybierasz?-spytała Maryla.
-Muszę coś przemyśleć-odparłam.
Skierowałam swoje kroki do Drzewa Powrotów i okazało się,że ktoś już pod nim siedzi.Gilbert...
-Co ty tu robisz?-spytałam.
-Zawsze tu przychodziłem.To najlepsze miejsce,by zebrać myśli.Chętnie tu odpoczywam a ty?
-Ja...-przez chwilę się zawahałam.-Nazwałam to drzewo Zwierciadłem Powrotów.I wciąż mam nadzieję,że stanie się cud i to drzewo spełni moje życzenie o powrocie do domu.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę jak głupio to musiało zabrzmieć.Nie powinnam była zwierzać się Gilbertowi z takich rzeczy.Zawstydzona spuściłam wzrok.
-Zapomnij o tym,co powiedziałam-burknęłam.
-Ale dlaczego? To zabrzmiało tak szczerze.Jakbyś to nie ty mówiła,tylko coś w twoim wnętrzu.Czasem lepiej wygadać się przed kimś kogo prawie się nie zna.Masz jeszcze jakieś zmartwienia?
-Znam cię-powiedziałam podnosząc wzrok.
Gilbert się uśmiechnął.
-Może powiesz Ani,żeby już się na mnie nie gniewała i zaprzyjaźnimy się wszyscy razem?-spytał.
-Nie czuję się tu jakby to było moje miejsce.Coraz częściej myślę tylko o domu-powiedziałam,czując,że oczy mi wilgotnieją.
-Czemu nie możesz wrócić? Jak to się stało,że znalazłaś się daleko od swojej rodziny?-zainteresował się Gilbert.
Nie chciałam mówić,że jakiś chłopak mnie porwał,wsadził do pociągu i wywiózł.Nawet Maryla w to uwierzyła,ale ja miałam już dość tej wersji.Ale nie mogłam powiedzieć,że zostałam przeniesiona do książkowego świata.Dla Gilberta to nie był książkowy świat,tylko ten realny.Nie dałby wiary moim słowom,uznałby,że mam coś z głową. Mogłam mu zacząć opowiadać o komputerach,telewizorach i innych cudach techniki,ale jaki by to miało sens? Pokręciłam tylko głową i rozpłakałam się tak strasznie,że wszystko rozmazało mi się przed oczami.Na Zielonym Wzgórzu nie było mi źle,naprawdę polubiłam Anię,bo okazała się zwykłą dziewczyną,a nie taką idealną jak w książce.Co prawda,nadal była to postać literacka,ale poznałam ją tak,jakby była żywa.Cieszyłam się też,że poznałam inne osoby,ale chciałam już wrócić do domu.Płakałam za utraconą częścią samej siebie,tej która chodziła w dżinsach
i kochała gry komputerowe.Tęskniłam za rodziną...Przez łzy nie widziałam już nic.Dopiero po chwili przed moimi oczyma zaczęły się pojawiać kształty.Czy to mogły być te znajome półki w moim pokoju? Te same regały i książki? Zwierciadło Powrotów pomogło mi jednak wrócić do domu.Okazało się,że w tym czasie gdy byłam na Zielonym Wzgórzu,tutaj czas stał w miejscu.Moi rodzice nie zauważyli więc mojej nieobecności.A dla Ani i reszty osób z kart książki było tak,jakbym nigdy nie pojawiła się w ich świecie.Bo oni tak naprawdę nie istnieli.
A to był realny świat,mój świat....Chociaż tak mało romantyczny,to jednak z ulgą pobiegłam do salonu gdzie zobaczyłam mamę i tatę.
-Co ci jest?-spytał tata,widząc ślady łez na moich policzkach.
Pokręciłam tylko głową.Już po chwili z radością patrzyłam przez okno na przejeżdżające samochody.
Koniec
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eris234 dnia Nie 16:04, 26 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Parvati
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 25 Kwi 2010
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Dolina Tęczy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:57, 26 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Szkoda, że to już koniec tego opowiadania, co do zakończenia, to było raczej do przewidzenia, ale chyba nie mogło być innego
Eris, bardzo chętnie przeczytałabym o przygodach Maryli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:08, 26 Gru 2010 Temat postu: Opowiadania Eris |
|
|
Ładnie.
Emilce ciężko było się odnaleźć w świecie Ani ale Ani też ciężko było by się odnaleźć w naszych czasach -pełnych wulgarności i prostactwa.
Chętnie przeczytam o przygodach młodej Maryli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eris234
Stały Bywalec
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielone Wzgórze ;-) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:03, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie do usunięcia,nie zamierzam go kontynuować,usuwam bo bardzo,ale to bardzo mi nie wyszło i z perspektywy czasu dziwię się,że coś takiego jak "Zatopione w Bursztynie" wyszło spod mojej ręki"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eris234 dnia Pią 17:31, 23 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:04, 27 Gru 2010 Temat postu: Opowiadania Eris |
|
|
Lorka jest ciekawą postacią.
Ale co z młodą Małgorzatą Lindę -przecież ona była przyjaciółką Maryli przez całe życie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eris234
Stały Bywalec
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielone Wzgórze ;-) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:00, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Usunięte opowiadanie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eris234 dnia Pią 17:32, 23 Gru 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:15, 27 Gru 2010 Temat postu: Opowiadania Eris |
|
|
Już bardzo polubiłam Lorkę.
Ciekawa jestem co się dalej wydarzy.
Nie chciałabym ci nic sugerować bo to twoje opowiadanie ale może napisałabyś coś o jakieś miłości młodego Mateusza albo o jakimś jego bliskim przyjacielu.
Ale to tylko luźna sugestia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Parvati
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 25 Kwi 2010
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Dolina Tęczy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:34, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Też polubiłam Lorkę. I zauważyłam, że matka Maryli bardzo przypomina dorosłą Marylę, a jej ojciec - dorosłego Mateusza.
Czekam z niecierpliwością, co też zrobi Jan Blythe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eris234
Stały Bywalec
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielone Wzgórze ;-) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:40, 30 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Usunięte
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eris234 dnia Pią 17:32, 23 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|