|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:11, 15 Sty 2010 Temat postu: Próby literackie Iwony |
|
|
Kolejne opowiadanie po dłuższej przerwie.
-Jest już pan pewien wygranej? - Norman Grant zaczepił Jamesa na korytarzu sądowym. - Odkąd Mirella Presley zeznała na pana korzyść stał się pan ulubieńcem prasy. Nie wierzę w to, że was nic nie łączyło.
-To już pańska sprawa - powiedział James starając się ukryć rosnącą irytację.
-Cały czas widywałem was razem. Nie zachowywał się pan w stosunku do niej tak jak do innych pacjentek.
-Jesteś zwyczajną kanalią Grant, tyle ci powiem .To ty napisałeś wtedy ten donos na mnie. Powinien dać ci w twarz ale tego nie zrobię, a wiesz dlaczego?
Bo może gdyby nie ten donos nigdy nie spotkałabym mojej żony.
Norman Grant wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
- Brzydzę się anonimowymi donosami i nigdy takiego nie napisałem. Mogę otwarcie panu powiedzieć, że pańska wygrana będzie przegraną dla naszej kliniki i pacjentów. Nie lubię pana, panie Eliot. Ale nie zniżam się nigdy do takich metod.
- Dziękuje za szczerość, doktorze Grant.
- Sąd po rozpatrzeniu sprawy orzekł co następuje. Uznaje że James nie popełnił błędu lekarskiego. Nie ma żadnego przekonującego dowodu na to że operacja serca przyczyniła się do śmierci Arona Ellingtona.
James spojrzał w tej chwili na twarz Kariny córki Ellingtona.
Nigdy nie zapomniał wyrazu jej oczu.
-Teraz, gdy proces się skończył możemy pomyśleć o wakacjach. Chciałabyś gdzieś wyjechać, Uno? Należy nam się odpoczynek.
- Czy nie moglibyśmy pojechać do Glenn ?
- Do Glenn? - zdziwił się James. - Myślałem żeby cie zabrać do Nowego Jorku, ale jeśli chcesz to pojedziemy do Glenn.
- Bardzo chcę - powiedziała Una.
Zapanowało milczenie. Una przeglądała książkę, James zaś zastanawiał się czemu w ich wzajemnych relacjach znowu powiało chłodem.
Jak to możliwe że nie ma o czym rozmawiać z własną żoną, mimo że od ich ślubu minęło zaledwie pół roku.
Podszedł do niej i pocałował ją w usta.
-Co robisz?
-Nie wolno pocałować już własnej żony? Chciałem ci powiedzieć, że kocham cię tak samo jak w dniu naszego ślubu, ale to było by kłamstwo.
-Kłamstwo?
-Bo kocham cię sto razy bardziej, jeśli to w ogóle jest możliwe. Ale nie wiem czy ty dalej mnie lubisz.
- Nie jesteś ze mną szczęśliwa prawda? Nie jestem taki jak twój Walter.
- James, to nie tak. Zawsze będę kochała Waltera, ale to nie ma nic wspólnego z nami. Ty jesteś mężczyzną mojego życia.
- Coś się między nami zmieniło, dlaczego?
- Byłeś taki zajęty pracą, a poza tym myślałam że się mnie wstydzisz.
- Wstydzę się ciebie?
- Nie jestem ani mądra, ani wykształcona. Mogłeś ożenić się z tyloma wspaniałymi dziewczynami...
-Kochanie, nigdy nawet tak nie pomyślałem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iwona dnia Nie 21:38, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:31, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Och, nowy odcinek! Iwonko, albo mi się wydaje, albo szykujesz jakiś gwałtowny zwrot w akcji! Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnej części... Cieszę się, że nie przedstawiasz bohaterów tak sielankowo, ale ukazujesz dobitnie tez ich rozterki i zmartwienia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:35, 24 Sty 2010 Temat postu: Próby literackie Iwony |
|
|
Z dedykacją dla Marigold.
-Nie pamiętam tak mroźnej zimy powiedziała Gertruda Fox ,patrząc w okno.
Siedziała w małym mieszkanku u Waltera i Lindy.
Odwróciła się od okna i spojrzała na młodych.
Tu w tym małym mieszkanku zawsze panowała ciepła atmosfera.Nie chodziło nawet o ogień w kominku ,ale miłość i życzliwość jaka była między Walterem a Lindą.
Gertruda Fox ze smutkiem pomyślała że nigdy takiej nie zaznała we własnym małżeństwie.
Średniego wzrostu ,siwa tęgawa pani Fox od pierwszego dnia gdy tylko Linda z mężem pojawiła się w Carmody zaprzyjaźniła się z nimi.
W Carmody było powszechnie wiadomo że Gerald Fox lubi sobie wypić,bywało też że znikał na całe tygodnie i nie dawał znaku życia.
Nie dbał w ogóle o żonę i szóstkę dzieci.
Gertruda Fox nigdy jednak nie skarżyła się na męża.Choć życie jej nie rozpieszczało ,starała się być zawsze pogodna i uśmiechnięta.
-Wybraliście już imię ?spytała.
-Codziennie się o to kłócimy.Aż w końcu wczoraj doszliśmy do wniosku ,że syn po moim ojcu będzie nosił imię Gilbert ,a córka po matce Lindy Kasia.
-Bardzo ładne imiona pochwaliła pani Fox.Nie wybaczyłabym wam ,gdybyście nadali swym dzieciom jakieś dziwaczne imiona .
Mój jedyny wnuk nosi imię Neron.
Neron Smith ,wyobrażacie sobie że chrześcijańskie dziecko nosi takie imię. Oczywiście to był pomysł mojego kochanego zięcia.
Muszę już iść ,jakbyś czegoś potrzebowała kochana to zadzwoń,a ja zaraz przylecę.
Po wyjściu pani Fox Walter spojrzał znacząco na Lindę.
-Moglibyśmy nadać synu imię również po drugim dziadku .Nigdy nie mówisz o swoim ojcu ,dlaczego ?
-Nie pamiętam nawet jego imienia.Miałam tylko dwa lata gdy nas opuścił i poszedł w świat szukać szczęścia.
W oczach Lindy pojawił się dziwny błysk.
W tej chwili usłyszeli pukanie do drzwi.
-To pewnie pani Fox zapomniała czegoś. Nie wstawaj ,ja otworzę.
-Doktor James Eliot i Una. Wejdzie proszę.
Na widok Uny Linda mimo woli się skrzywiła .Ciągle była o nią o zazdrosna i nie mogła jej polubić.
-Jak się pani czuje pani Lindo ?
-Zupełnie normalnie jak na mój stan doktorze James powiedziała Linda z czarującym uśmiechem .
-Wygląda pani kwitnącą. Nie pomyślałabym dwa lata temu gdy się po raz pierwszy spotkaliśmy ,że tak to się wszystko ułoży.
-Życie pełne jest niespodzianek powiedziała Linda spoglądając na Waltera.
Walter milczał ,co zawsze bardzo drażniło Lindę ,bo gdy milczał nie mogła zgadnąć o czym myśli.
Spojrzała na Unę .Dlaczego ta dziewczyna ciągle musi stać między nami ?
Dziewczyna z jego snu ,herbaciana róża.
Cholerna mimoza pomyślała Linda.
-Gdy cię poznałem odezwał się Walter niczego nie oczekiwałem od życia.Byłem człowiekiem bez przyszłości i przeszłości.Widziałem już wszystko co najgorsze ,bród ,ubóstwo ,krew i cierpienie.Wszędzie wokół pełno było zła i wyglądało na to że nie ma już na świecie dobra i piękna.
Ale mimo zła ,miłość nie umiera nigdy.
-Nie znam drugiego mężczyzny ,tak zakochanego w swej żonie jak pan powiedział James.
-Zapomniał pan o sobie. Pan doktorze również nie widzi świata po za Uną.
Obaj mamy farta ,bo spotkaliśmy na swej drodze odpowiednie kobiety. Nie każdemu jest to dane.
-Chciałeś mi o czymś powiedzieć ?spytała Una Jamesa.
-Dostałem list od mojego kolegi Ericka Kenta.Zaproponował mi żebym objął stanowisko dyrektora szpitala w Bostonie.
-Chcesz byśmy pojechali do Bostonu.A co z twoim ojcem ,pracą w klinice ?
-Nie wiem czy dalej chce pracować z tymi ludźmi. Ojciec da sobie radę ,po za tym to dla mnie ogromna szansa.Mógłbym wreszcie się usamodzielnić,zacząć pracować na własny rachunek.Pytanie tylko ,czy gotowa byłabyś pojechać ze mną tak daleko.
-James ,ja nigdy nie będę z daleka od ciebie.
Objął ją i pocałował .
-Najdroższa ,nie zasłużyłem by mieć tak dobrą żonę.Jesteś najpiękniejszą ,najmądrzejszą ,najwspanialszą kobietą na świecie.
Ale muszę cię spytać o jedno.Powiedz mi prawdę.Czy ty i Scott ?
-Scott zdumiała się Una. Nie. Nikt ,tylko ty.
James znowu ją objął i pocałował.
Nie było już żadnego muru między nimi.
Gdy szli razem przez Glenn ,nie zdawali sobie sprawy że ktoś ich obserwuje.
Shirley Blythe widząc ich razem poczuł wielki ból w piersiach.
Po ostatniej wizycie u Uny w Toronto zaczął mieć nadzieję.
Teraz zrozumiał że były to płonne mrzonki.
Nadzieja jest słusznie nazywana matką głupich.
Poczuł niesmak do samego siebie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iwona dnia Nie 12:14, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:07, 24 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie doskonały wstęp do nowego rodziału tej historii, Iwonko W powietrzu wisi zapowiedź, że zaraz wydarzy się coś niezwykłego! Rozbawiła mnie uwaga Lindy o tej mimozie Naprawdę nieceirpliwie oczekuję cd!
PS. I dziękuję za dedykację! :*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marigold dnia Nie 14:08, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiki
Moderator
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:20, 24 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
marigold napisał: | W powietrzu wisi zapowiedź, że zaraz wydarzy się coś niezwykłego! |
O tak! Coś się stanie, to na pewno! Bardzo fajnie jak zwykle, Iwono .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:05, 24 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Mimoza wymiotła xD
Ja tam jestem po stronie Shirleya, przecież James chciał rozwodu! Chwila załamania, to fakt, ale faktem jest też takie pragnienie! Nie walczył. Nie podoba mi się to. Shirley górą, otrujmy Jamesa! ]:->
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:57, 15 Lut 2010 Temat postu: Próby literackie Iwony |
|
|
Klara Evans spojrzała z czułością na śpiącą Jessie.
Zdziwiła się gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Kto to mógł być o tak późnej porze ? Nikogo nie zapraszała.
Gdy otworzyła drzwi , zobaczyła Scotta Kennedego.
-Przyszedłem by dokończyć naszą niedawną rozmowę. Przemyślałem wszystko i chciałem ci powiedzieć nie mam do ciebie żalu. Gdybyś miała wyjść za mnie , tylko z litości ,czy poczucia obowiązku byłby to bardzo kruchy fundament małżeństwa .Więc może dobrze że podjęłaś taką decyzję.
Klara ogarnęła irytacja.
-Po co mi to mówisz ? Chcesz byś taki wspaniałomyślny.
Wszyscy ci współczuli gdy wróciłeś z wojny ,a ty miałeś pretensje do całego świata.
Nikt nie pomyślał że ja też cierpię.
Ale moja uczucia nigdy nic dla ciebie nie znaczyły ,liczyła się tylko ta twoja durna pisanina.
-Szybko znalazłaś pocieszenie powiedział Scott z nieukrywaną ironią. Klara uderzyła go w policzek.
-Mamusiu usłyszała głos Jessie i z przerażeniem uzmysłowiła sobie że dziewczynka zobaczyła tą paskudną scenę .
Jessie Evans była śliczna jak obrazek. Wyglądała jak porcelanowa laleczka ,ze złocistymi włosami i błękitnymi oczami.
I to właśnie zastanowiło Scotta .
O ile dobrze pamiętał , ani w rodzinie Evansów ani w rodzinie Darnelów ,nie było osób z niebieskimi oczami.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł.
-Słyszysz co do ciebie mówię ?
-Co ?
-Od kilku tygodni zachowujesz się jakoś dziwnie .Jesteś rozkojarzony ,rozdrażniony. To przez wyjazd Uny ?
-Nie odparł Scott .
Przez cały miesiąc uporczywe myśli nie dawały mu spokoju.Teraz zrozumiał że musi znowu odwiedzić Klarę i zadać to jedno nurtujące go pytanie.
-Powiedz mi prawdę ,Jessie jest moją córką ?
-Tak przyznała Klara.W jej głosie było słychać ból ,ale też dziwną słodycz.
-Wiedziałaś o tym gdy wychodziłaś za Malcolma?
-Jakie to ma znaczenie ?
-Odpowiedz.
-Wiedziałam.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś ?
Zakryła twarz w dłoniach .Czuła że nie zniesie dłużej wzroku Scotta ,jego pytań i oskarżeń.
Gdy podniosła oczy ze zdziwieniem zobaczyła że on uśmiecha się do niej.
To był uśmiech tego dawnego Scotta Kennedego.
Anna Blythe siedziała na bujanym fotelu i szyła na drutach.
Mimo zmarszczek i siwych włosów,ciągle miała te rozmarzone spojrzenie i uśmiech małej Ani z Zielonego Wzgórza.
Ostatnio coraz częściej ogarniały ją wspomnienia. Dzieciństwo na Zielonym Wzgórzu ,lata studenckie,małżeństwo ,dzieci.
Była zadowolona ze swego życia.Było w nim trochę smutków ale i dużo pięknych wspaniałych momentów.
Nigdy jednak nie brakowało marzeń,nie narzekała również na nudę.
Odnalezienie Waltera było chyba najpiękniejszym prezentem jaki przyniósł los.
Pokochała Lindę i z niecierpliwieniem czekała na narodziny kolejnego wnuka.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iwona dnia Pon 16:42, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 12 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiki
Moderator
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:08, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ooo! Nie spodziewałam się, ze tak pokierujesz akcją, Iwonko. Lubisz zaskakiwać czytelnika, prawda? Ciekawa jestem co będzie dalej tzn. jak potoczą się losy twoich bohaterów. I co Scott zrobi w takiej skomplikowanej sytuacji.
Mam jeszcze jedną sugestię. Chodzi o poprawienie czytelności twoich opowiadań.
Myślę o myślnikach i znakach interpunkcyjnych. Np. tutaj:
Cytat: | -Mamusiu usłyszała głos Jessie i z przerażeniem uzmysłowiła sobie że dziewczynka zobaczyła tą paskudną scenę . |
Chodzi o umieszczenie jeszcze jednego myślnika, tak jak to się robi w dialogach, oraz braku spacji przed kropką. Ewentualnie, klasycznie występującego w takich przypadkach, wykrzyknika po słowach Jessie. Czyli:
- Mamusiu! - usłyszała głos Jessie i z przerażeniem uzmysłowiła sobie, że dziewczynka zobaczyła tą paskudną scenę.
To tylko taka drobna sugestia, aby lepiej się czytało .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Śro 17:10, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:01, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
O, Iwonko! Przez to, co wyprawia fora.pl nie zauważyłam, że dodałaś odcinek!
Z przyjemnością, jak zwykle, przeczytałam to, co wyszło spod Twoich paluszków. Twoje historie są niesamowicie zawiłe i takie "życiowe". Podobają mi się właśnie ze względu na to, że odważnie piszesz o swoich bohaterach, nie boisz się nadać im wad i grzeszków Naprawdę bardzo lubię Twój cykl i niecierpliwie oczekuję, zupełnie jak Ania, na narodziny dziecka Waltera i Lindy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martynka
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Kocia Chatka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:01, 19 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że znowu piszesz, Iwonko :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Meggi
Bratnia dusza
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:24, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Hmm... Bardzo ciekawie to potoczyłaś, znaczy z tą Jessie:) Ciekawa jestem co będzie między Scottem a Klarą... Bardzo podoba mi się twój styl pisania i oczywiście ta historia więc nie karz nam długo czekać na ciąg dalszy:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:51, 01 Mar 2010 Temat postu: Próby literackie Iwony |
|
|
-Bardzo nam przykro pani Rebeko ,ale nie możemy wydać pani powieści.
-Rozumiem odparła Rebeka Ohara,starając się powstrzymać napływające do oczu łzy.
Które to już z kolei wydawnictwo odrzuciło moją powieść?
Ósme,dziesiąte ,dwudzieste ?
Tak ciotka Margaret miała rację ,czas dorosnąć i skończyć z marzeniami.
-Przepraszam panią -usłyszała za sobą męski głos i odwróciła się.Zgubiła pani rękawiczkę.
-Dziękuje -odparła Rebeka ze zdziwieniem patrząc że mężczyzna trzyma jej rękawiczkę w lewej ,a nie w prawej ręce .Dopiero po chwili zorientowała się że nie ma on ręki.
Odebrała rękawiczkę,uśmiechnęła się i poszła dalej.
Scott Kennedy poczuł się rozczarowany ,choć nie potrafił wytłumaczyć dlaczego.
Nagle jednak dziewczyna odwróciła się i spojrzała jeszcze raz w jego stronę.
Trwało to moment ,ale był pewien że ona poczuła to samo.
Rebeka urodziła się i wychowała w Montrealu.
Gdy miała piętnaście lat jej szczęśliwy świat rozpadł się na kawałki.
Rodzice rozwiedli się,mama wyjechała z jej starszą siostrą Abigail do Hiszpanii.
Dwa miesiące po rozwodzie ,jej ojciec strzelił sobie w łeb.
Wtedy właśnie starsza siostra ojca ,Margaret Ohara wzięła ją do siebie.
Margaret Ohara była jedną z najbardziej wpływowych osób w Toronto i podobno nawet rodzina Ellingtonów bała się jej.
Rebeka kochała swoją ciotkę ,ale coraz bardziej złościło ją to że ciocia ciągle traktuje ją jak małą dziewczynkę.
Nie miało żadnego znaczenia to że Rebeka miała skończone dwadzieścia trzy lata. Margaret Ohara wiedziała lepiej co jest dobre dla jej siostrzenicy.
-Ta bajka skończy się dobrze mamusiu -spytała Jessie.
-Oczywiście że tak kochanie westchnęła Klara. Wszystkie bajki dobrze się kończą. W prawdziwym życiu jest zupełnie inaczej.
Spojrzała na Scotta. Odwiedzał je teraz często,mała nazywała go "wujkiem Scottem ".
Był bardzo miły wobec Jessie ,ale ją traktował z dystansem.
-Dalej mnie nienawidzisz ? Pogardzasz mną ,prawda Scott ?
-Nie. Nie czuje żalu ani nienawiści. Mamy córkę i to zawsze będzie nas łączyć.
Mówił szczerze ,była tego pewna. Ogromny ciężar spadł z jej serca.
To było by straszne ,gdyby człowiek którego kiedyś tak bardzo kochała ,który był ojcem jej córki żywił do niej nienawiść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisa_56
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wichrowe Wzgórza Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:03, 01 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle świetny ! Jestem ciekawa co będzie dalej z Rebeką i tak jak Marigold oczekuję na narodziny dziecka Waltera i Lindy (;
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Meggi
Bratnia dusza
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:23, 02 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawa postać-> Rebeka, szkoda że tak krótko, przez co bardziej chciałabym poznać dalszy ciąg acha i ciekawi mnie czy córka Scotta dowie się kiedyś że jest jego córką...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:38, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Iwnoko, tworzysz całą masę barwnych postaci, ale co najważniejsze każdej z nich nadajesz rys indywidualności Nie są szablonowe, całkowicie dobre albo złe. Są jak prawdziwi ludzie, z domieszką zła, ale w gruncie dobrzy
Czekam na koljeną część!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|