|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:22, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ha ha, rewelacja! Julka jest to tak zwariowanne pannisko, że takowej jeszcze świat nie widział! (No, może z wyjątkiem pewnej pani A )
Ja chcę jeszcze! Rany, jestem uzależniona!
Dziękuję, Rillo, za dedykacje! :**
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:54, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Rillo kochana w życiu tak świetnego fanfika nie czytałam Cudowne postacie a w szczególności Andrzej. No brak słów Ale się uśmiałam he he
Chyba byłaś pierwsza w kolejce a przynajmniej w pierwszej piątce gdy rozdawali talent pisarski No, bo to się często nie zdarza.
Ja też chcę więcej!
poz
Law
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martynka
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Kocia Chatka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:02, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cudowny odcinek!
Julka przechodzi samą siebie; jej inteligencja, poczucie humoru i roztrzepanie są w tym odcinku jeszcze bardziej zachwycające niż dotychczas. Świetnie napisane, błyskotliwe dialogi, pogmatwana historia, odniesienia literackie... Miodzio!
Mina mi trochę zrzedła na widok Łucji, ale pocieszyła mnie wzmianka o tym, iż jest to zazdrosne babsko
Mam nadzieję, że ciąg dalszy już się pisze i całkiem niedługo nastąpi Ogromnie dziękuję za dedykację, wzruszyłam się :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rilla
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Złoty Brzeg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:21, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ależ nie ma za co, Martynko :*
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tylu miłych słów, jestem naprawdę wzruszona. Dzięki Wam, moje drogie komentujące, mam niezbędną motywację do tworzenia dalszego ciągu. Mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych oczekiwań
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiki
Moderator
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:45, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
LiM jest świetny ! Panienka Julia pakująca się ciągle w niezłe tarapaty jest naprawdę urocza. Ale się nieźle porobiło przez to, że Andrzej i Julka trafili do Avonlea . Nooo mam nadzieję, że jakoś się wszystko odkręci. ( A jak nie... to, to... i tak będzie ciekawie ).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Czw 13:47, 20 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rilla
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Złoty Brzeg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:38, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ze specjalną dedykacją dla Martynki i Marigold - moich wspaniałych czytelniczek. Oby ten rozdział nie zniechęcił Was do dalszego czytania... :*:*
Dzisiaj wyjątkowo przypisów nie będzie. Czekam na Wasze spostrzeżenia dotyczące literackich nawiązań
*
Od wypadku z koniem minęły dwa długie dni. Radosny gwar zabaw ustąpił miejsca leniwym przechadzkom po okolicy, pływaniem łódką po Jeziorze Lśniących Wód i rozmowach przy kominku.
Niestety, piękna pogoda również odeszła w zapomnienie. Julka miała wrażenie, jakby cały świat towarzyszył jej w ponurych rozmyślaniach nad powrotem do domu.
- Żyjesz jeszcze? – w drzwiach jej sypialni stanął Andrzej – Siedzisz tak bez ruchu od trzech godzin, więc myślałem, że coś ci się stało.
- Nie trać na mnie czasu, panie psychoterapeuto – odparła, nawet na niego nie patrząc – Daj mi zatonąć w otchłani rozpaczy.
- I co jeszcze? – podparł się pod boki – Może ci mam do tego rozdartą sosnę zasadzić?
- Spadaj – rzuciła elokwentnie, ucinając tym samym dalsze dywagacje.
Andrzej jednak nie dał się tak łatwo zbyć. Doskonale znał powód dziwnego zachowania młodszej siostry, która tak doskonale radziła sobie z pozornie niemożliwymi misjami. Kiedy w grę wchodziła ona sama, zadziorna zwykle Julka stawała się zupełnie bezbronna.
- „Właśnie: dobro społeczne! Zawsze to mówimy i jakoby wiemy, co to jest szczęście i dobro społeczne, ale nigdy nas nie zajmuje szczęście jednostki.”– zacytował.
- Szkoda, że krzyk pawia nie posłużył ci za podkład muzyczny – uśmiechnęła się lekko – Uzyskałbyś wtedy prawdziwie szekspirowski efekt.
- Chciałem tylko powiedzieć, iż w pewnych sprawach nie warto robić z siebie męczennika.
- „Nazywam się Milijon – bo za milijony kocham i cierpię katusze”
- Bitwa na cytaty? – zatarł ręce – Zdajesz sobie sprawę, że ja tak mogę w nieskończoność? Kiedyś ci się znudzi, a wtedy…
Julka prychnęła, odwracając się w stronę okna.
- Już nawet wiem, przez kogo cierpisz te katusze – prowokował – Ma na imię Gilbert, nieprawdaż? I tak się składa, iż zamierzasz go złożyć na ołtarzu dobra publicznego. Żeby zaś formie stało się zadość… Co powiesz na to? – „Bo serce nie jest sługa, nie zna, co to pany, I nie da się przemocą okuwać w kajdany.”
- „Było cymbalistów wielu, Ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu” – błysnęła inteligencją Julka.
- Poddaję się – rozłożył bezradnie ręce – Zabiłaś mnie tym Jankielem.
- Kolacja na stole! – w drzwiach stanęła uśmiechnięta Tola.
- Ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa – zaznaczył młodzieniec.
*
Julka długo nie mogła zasnąć, wiercąc się w łóżku. Nie traciła jednak czasu opracowując na nowo plan działania, który wraz z upływem minut wydawał się jej coraz głupszy. W końcu jakie mogła mieć szanse powodzenia? Wszystko, co dotychczas pieczołowicie obmyśliła i usiłowała wcielić w życie, powodowało katastrofę. Jedna kosteczka przeskoczyła w Kole Wszechrzeczy i następował efekt domina. Najwidoczniej, nie nadawała się do swatania. Potrafiła napisać dobre opowiadanie, unosząc się na swoim prywatnym Pegazie; zagrać w sztuce na oczach tysiąca widzów, ale nie umiała połączyć ludzi, którzy się kochają.
- „ … Ja, gdybym równie był panem wyboru, I najcudniejsza postać dziewicza, Jakiej Bóg dotąd nie pokazał wzoru, Piękniejsza niżli aniołów oblicza, Niżli sny moje, niżli poetów zmyślenia, Niżli ty nawet... oddam ją za ciebie, Za słodycz twego jednego spojrzenia!”
- „Cóż, u diabła za szaleństwo?” – nieświadomie zacytowała Cześnika, wyskakując z posłania jak torpeda, by zidentyfikować źródło hałasu.
Na bosaka zeszła po schodach, po czym wyszła do skąpanego w świetle księżyca ogrodu. Nie przeszkodził jej nawet siąpiący deszcz.
Nie musiała być Einsteinem, by poznać personalia nocnego trubadura. Andrzej wyjątkowo wziął sobie do serca słowa swojej lubej, za wszelką cenę starając się dorównać wyśnionemu ideałowi Ani Shirley. Nawet, jeśli miałby robić z siebie totalnego kretyna, recytując pod jej oknem poezję.
- Całkiem ci odbiło, braciszku – usłyszał za plecami głos siostry – Poza tym, masz nikłe szanse, że doceni twoje starania.
- A to dlaczego? – młodzieniec przerwał na chwilę wertowanie opasłej książki.
- Ponieważ stoisz nie tam, gdzie trzeba. – roześmiała się – Tak się składa, że to moje okno.
- Jak to „twoje”?
- Świętym prawem gościnności. Ania mi go oddała na czas naszego pobytu w Avonlea. Tak więc, produkujesz się na darmo, Andrzejku. A tak na marginesie, to ciekawy sobie wierszyk wybrałeś. Gdyby dama twego serca usłyszała jego początek, to kazałaby ci spadać na drzewo.
- Nie znasz się i tyle – rzucił z oburzeniem – Możesz chociaż raz nie być taką moralistką i pokazać mi te właściwe okno?
Julka bez wahania wskazała na trzecie od prawej. Ciężkie czasy wymagają ostrzejszych środków, a Fila z pewnością się ucieszy z małej serenady…
- „Ach, i gdyby w posagu Płynęło z nią wszystkie złoto Tagu, Gdyby królestwo w niebie, Oddałbym ją za ciebie. Najmniejszych względów nie zyska ode mnie, Gdyby za tyle piękności i złota Prosiła tylko, ażeby jej luby Poświęcił mała cząstkę żywota, Którą dla ciebie całkiem poświęcam daremnie! Gdyby jedno mgnienie oka, Nie chcę! nie! i na takie nie zezwolę śluby. A ty sercem oziębłym, obojętną twarzą, Wyrzekłaś słowo mej zguby I zapaliłaś niecne ogniska, Którymi łańcuch wiążący nasz pryska, Które się wiecznym piekłem między nami żarzą, Na moje wieczne męczarnie!” – produkował się dalej.
- A więc, stało się. Andrzej dołączył do zacnego grona ludzi normalnych inaczej – podsumowała.
Najdziwniejsze zaś było, że fakt zadurzenia jej brata w rudowłosej bohaterce książek dla młodzieży (bo inaczej się tego uczucia nazwać nie dało), powoli przestawał jej przeszkadzać. Gdyby nie drobny fakt, iż diametralnie zmieniał fabułę książki, nawet by się ucieszyła. Bądź co bądź, Łucja nie umywała się do Ani Shirley. Studiowała chemię, w dzieciństwie połknęła kij, a zazdrością dorównywała mitycznej Herze. Co prawda, znaleźli się śmiałkowie jawnie nazywający eteryczną brunetkę mianem Eris, jednak nie żyli wystarczająco długo, by o tym opowiedzieć.
Dla takiej to dziewczyny stracił głowę przed trzema laty niejaki Andrzej. Połączyły ich molekuły i badania naukowe, rozdzieliła czasoprzestrzeń, którą oboje tak ubóstwiali. Najgorsze, że oni naprawdę się kochali. Planowali nawet ślub zaraz po magisterce – sala została wynajęta, kościół zabukowany, zaproszenia rozesłane. Julka dziękowała wszystkim dobrym siłom za to, że nie bierze udziału w tej epidemii szaleństwa, która niewątpliwie wybuchła parę dni temu.
- Nie tęsknisz za Łucją? – zapytała na odchodnym.
Andrzej popatrzył na nią, jakby rozważał zaklasyfikowanie siostry do grona przybyszy z innej planety.
- Nie wyszłoby nam – wyszeptał.
- Strona pięćdziesiąta ósma – rzuciła zrezygnowana – Przeczytaj ten sonet, Mickiewicz naprawdę się postarał.
*
Tydzień później, przyjaciółki z Ustronia Patty powróciły do domów. Zielone Wzgórze powróciło do swojego spokojnego rytmu bez większych zawirowań i nieszczęść. Julka coraz częściej wymykała się nad staw, by godzinami wpatrywać się w niezmiennie łagodne lustro wody. Andrzej znikał na całe dnie z Anią, więc czuła się bardzo osamotniona, jeszcze nigdy ukochany brat nie był tak bliski i jednocześnie daleki. Dawna nić wzajemnego porozumienia zerwała się, pozostawiając niedomówienie. Wbrew wszystkiemu, Andrzej pokochał Anię, a Julka nic na to nie mogła poradzić. Mogła się złościć, próbować rozdzielić tę parę, albo po prostu zaakceptować sytuację.
- Są chwile, w których żałuję, że się urodziłam – wypowiedziała ponuro – Porwałam się z motyką na słońce i jestem rozczarowana. Gdyby tylko mój walnięty brat siedział jak Bóg przykazał na tyłku i nie próbował mnie szukać, nie byłoby problemu i pewnie prędzej czy później, ale wróciłabym do domu. Teraz ostatecznie straciłam nadzieję i rozważam rzucenie się z mostu. Tylko – uśmiechnęła się z ironią – Tutaj nie ma wystarczająco wysokiego. Na wieżowiec też nie mam co liczyć. Pozostaje mi tylko dalej znosić ciężar egzystencji, względnie zapaść na depresję i zwariować. Kto wie, może w domu bez klamek wreszcie ktoś by mnie wziął na poważnie? Jakby nie patrzyć, mam pełne kwalifikacje do spędzenia w takim miejscu reszty życia – nikt nie uwierzy, że przelazłam do Avonlea przez dziurę w ścianie. To chore.
- Mówisz sama do siebie?
Oczywiście, „ktoś” uznał za stosowne pojawić się w nieodpowiednim momencie. Brawa dla doktora Blythe’a za wspaniałe wyczucie czasu! I dla Julii za głupie zwierzenia.
- Kiedy brakuje ci rozmówców, nie masz innego wyboru – uśmiechnęła się – Ale to niegroźna choroba. Znam bardziej nieuleczalne.
- Gorszy dzień? – bardziej stwierdził niż zapytał – Możemy więc sobie podać ręce.
- „Źle się dzieje w państwie duńskim” – wypaliła – Przepraszam, mam małe cytatowe zwichnięcie. Odkąd straciłam dostęp do moich ukochanych książek, mogę recytować ich fragmenty, zdarza się to nagminnie.
- Ja zaś mówię przez sen – odparł – Najczęściej łacińskie nazwy roślin. Więc coś nas łączy.
- Nie mogę pojąć, dlaczego cię nie chciała – wypaliła, zanim zdążyła odgryźć sobie język – Przecież jesteś absolutnie fantastyczny! Dobrze się z tobą rozmawia, nie wystajesz nocami pod oknem wybranki przytaczając wiersze…
„Boże, powiedziałam to! Julka, ty absolutnie skończona kretynko! Właśnie zraziłaś do siebie jedynego przychylnego ci faceta!”
- Przepraszam – gotowa była stanąć pod pręgierzem i odpowiedzieć za swoją głupotę – Nie chciałam być taka obcesowa.
Gilbert przez długi czas nic nie mówił, wpatrując się w zgaszoną studentkę. Julka pomyślała sobie, że musiała wyglądać bardzo żałośnie i kretyńsko. Zdziwiłaby się zatem, gdyby poznała wtedy myśli młodego mężczyzny.
- Chodź – wyciągnął do niej rękę, którą po chwili wahania przyjęła – Coś ci pokażę.
Idąc ramię w ramię z Gilbertem nie czuła zwyczajnego skrępowania, bardziej spokój. Stabilność. Bezpieczeństwo. Pewność, że przy nim nic jej się nie stanie. Tak chyba czują się ludzie, którzy w tłumie nieznajomych odnaleźli prawdziwie Bratnią Duszę.
Mogłaby tak spacerować do końca życia i nie czuć zmęczenia. Jednak gdzieś w głębi jej duszy odzywała się wątpliwość, czy robi dobrze. On nadal czuł coś do Ani, ona zaś duchem przebywała w XXI wieku, nie zanosiło się na zmianę. Przedstawienie musiało trwać, Gilbert zobowiązany był do ożenku z rudowłosą przekorą. Taka była kolej rzeczy, a Julia w pełni ją zaakceptowała. Ale co szkodziło koleżeństwu?
Przed nimi rozpościerał się widok na trawiastą dolinę. Słońce igrało w koronach drzew, rzucając różowawe refleksy. Studentka nigdy nie posądzała samej siebie o podobną wrażliwość na piękno. „W pośpiechu nie dostrzega się cudów” jak pisał Tolkien, a Julka miała za mało czasu, by po prostu cieszyć się pięknem. Dopiero w Avonlea zrozumiała, ile tak naprawdę straciła.
- Dziękuję – ścisnęła mocniej dłoń Gilberta – Tego właśnie potrzebowałam.
- Mam nadzieję, że ten obraz wyryje ci się w pamięci na zawsze, byś mogła go wspominać po powrocie do domu – odpowiedział.
- Będę wspominać wiele rzeczy. Najbardziej chyba niezwykłych ludzi, których dane mi było poznać.
- Zapewne wszyscy za tobą tęsknią.
- Nie liczyłabym na to, nigdy nie grzeszyłam zbytnią popularnością. Czasami mam wrażenie, iż wiele straciłam przez minione lata, spędzone głównie na nauce a nie zawiązywaniu przyjaźni. Przyjaciele są nam potrzebni, wiesz? Po to, by nas podnieść, kiedy upadniemy. By natchnąć nas wiarą w nowe jutro. Powinnam się zamknąć? – spojrzała na rozmówcę – Taka porada na przyszłość, kiedy Julka zaczyna świrować, należy ją bezwzględnie uciszyć.
- Będę pamiętał – z trudem ukrył szeroki uśmiech – Ale nie zauważyłem niczego podobnego. Masz po prostu filozoficzne ciągotki.
- To się nazywa lekarz z powołania, wynajduje usprawiedliwienia dla najgorszych przypadków.
- Skoro już jesteśmy przy medycynie… Nie odniosłaś za wielkich obrażeń przy upadku z konia, mam nadzieję?
- Ja? Taki okaz zdrowia? – mrugnęła okiem – Jak to mawia pani Linde, są ludzie, których by się toporem nie zabiło. Najważniejsze, że Apollo przeżył.
- Apollo?
- Och, tak go ochrzciłam – zarumieniła się – Nawet sobie nie wyobrażasz, jak głupio się teraz czuję. Takie akcje nie przystoją dobrze wychowanej pannie.
- Poradziłaś sobie doskonale – zapewnił ją – A o opinię publiczną się nie martw. Daję głowę, że szanują cię tak samo jak przedtem.
- O ile wcześniej w ogóle mnie szanowali. Niektóre opinie nie są zbyt popularne…
- Mówisz o równouprawnieniu i włączaniu mężczyzny w prace domowe? – mrugnął okiem.
- Tak mi się tylko wyrwało – zaczęła szukać sobie usprawiedliwienia – Po prostu w głowie mi się nie mieści, jak można tolerować niesprawiedliwość. Tak, wiem, będę koszmarną żoną. Pani Linde już mnie oświeciła w tej materii. Nie potrafię dobrze gotować, jestem pyskata, miewam rozmaite przygody ze zwierzętami, nie wspominając o rozcinaniu gardła Bogu ducha winnemu człowiekowi. Ale chyba jakoś przeżyję.
- Mylisz się, Julio. Będziesz wspaniałą żoną i matką. – popatrzył jej głęboko w oczy.
- Pod warunkiem, że znajdę ślepego, głuchego i ubezwłasnowolnionego kandydata na męża – wtrąciła.
- Pod warunkiem, że nigdy się nie zmienisz – zakończył cicho - No i weźmiesz kilka lekcji jazdy konnej. - mrugnął okiem.
Raptem nastrój bezpieczeństwa i spokoju prysł niczym mydlana bańka, zaś do drzwi zapukała dawno niewidziana Konsternacja.
- Późno już – wymamrotała, odwracając wzrok. Zdecydowanie, zrobiło się zbyt romantycznie. Co jej odbiło, by wdawać się w dyskusję na taki temat?! – Powinnam wracać.
Skinął głową.
- Odprowadzę cię – zadecydował tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Boisz się, że po drodze napadnie mnie antyfeminista?
- Raczej boję się o życie tego człowieka, który ośmieliłby się wejść ci w drogę – uśmiechnął się – Troska o dobro publiczne przede wszystkim!
- Cóż, w takim razie chyba ci na to pozwolę – odparła łaskawie.
- A czy ja pytałem o pozwolenie? – mrugnął okiem.
*
- Jesteś wreszcie – Maryla wyglądała na mocno zaniepokojoną – Martwiłam się o ciebie, gdzieś ty chodziła?
Wyrzut czający się w oczach starszej kobiety był aż nazbyt wymowny.
- Chyba straciłam poczucie czasu. Przepraszam.
- Tak właściwie, to ja ją zatrzymałem – odezwał się Gilbert.
Panna Cuthbert wyglądała na mocno skołowaną tym nagłym przegrupowaniem załóg. Odkąd Julia wkroczyła do ich życia, normalność przybrała całkowicie inne miano.
- Żywię nadzieję, że po tym wszystkim nie złapiesz paskudnego przeziębienia, moja panno. Kto to widział – włóczyć się po nocy bez swetra?!
Julka parsknęła śmiechem. Według Maryli większym przestępstwem były odkryte ramiona niż spacerowanie bez przyzwoitki. A może starsza pani była w tak wielkim szoku, że nie wiedziała co mówi.
- Proszę nie zapominać o moim bracie lekarzu. Jestem pewna, że nie dałby mi umrzeć.
- Jesteś pewna? – w drzwiach pojawiła się wysoka sylwetka mocno rozzłoszczonego Andrzeja.
- Matko, co ci się stało? – zdumiała się Julka.
- Zawiedzione nadzieje, utracona miłość – wypalił przechodzący obok Tadzio – Ania porządnie zmyła mu głowę za ten puch marny. Dosłownie – zachichotał mały łobuziak.
- Uważaj, żebym to ja nie zmyła ci głowy, Tadeuszu Keith! – odparła Maryla – Nie myśl, iż nie wiem, kto spłoszył tego nieszczęsnego konia podczas pikniku u Barrych!
- To byłeś ty?! – obruszyła się Julka.
W tym całym zamieszaniu, Gilbert uznał za stosowne się oddalić. Rzucił krótkie słowa pożegnania, po czym opuścił rzęsiście oświetlone Zielone Wzgórze.
- Powie mi ktoś wreszcie, co się stało? – zniecierpliwiła się.
- Och, nic takiego – prychnął przyszły lekarz – Po prostu zostałem uraczony darmową odżywką do włosów pochodzenia organicznego. Poza tym, widzieliśmy was na spacerze, co dodatkowo zdenerwowało Anię. Wyglądaliście na bardzo… zaprzyjaźnionych. Wiesz co, nie rozumiem cię. Jesteś gotowa mnie oskalpować za adorowanie Ani, a sama nie widzisz nic złego we flircie z Gilbertem! Doprawdy, przydałaby ci się pewna konsekwencja, siostrzyczko.
- Jakbyś chciał wiedzieć, kretynie, to przez większość czasu mówił głównie o twojej wspaniałej pannie Shirley! – krzyknęła z wściekłością – Prawie nie zwracał na mnie uwagi!
- I to cię tak boli, prawda? Miej chociaż odrobinę odwagi i przyznaj, że się w nim zakochałaś!
- Nie będę kłamać! Wiesz, dlaczego poszłam z nim na ten spacer? Bo chciałam z kimś pogadać! Ty mnie olałeś, a Gilbert tak dobrze rozumiał… Nie zamierzam się dłużej tłumaczyć – zakończyła twardo, po czym udała się do swojego pokoju.
Andrzej stał jeszcze przez parę minut, rozmyślając nad słowami Julki.
- Możesz okłamać mnie i cały świat, mała, ale nie oszukasz swojego serca – podsumował.
To samo pomyślała w tej chwili jego siostra, jednak w zupełnie innym kontekście. Plan idealny wreszcie skrystalizował się w jej głowie, napotkała jednak na „drobną” przeszkodę. Miała niezachwianą pewność, że i z nią sobie kiedyś poradzi. Koniec końców, była świetna w uciszaniu pewnego bijącego gdzieś w piersi, tłoczącego krew mięśnia. Byle co ją nie powstrzyma, nie teraz, kiedy zakończenie jest tak bliskie…
CDN...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rilla dnia Nie 21:40, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martynka
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Kocia Chatka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:19, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Za dedykację jestem dozgonnie wdzięczna... :*
Cytaty - w większości rozpoznaję, niektórych pewnie nawet nie wyłapałam. Aby nie psuć zabawy innym, wspomnę tylko o niezwykle błyskotliwym nawiązaniu do "Ludzi bezdomnych" Gratuluję elokwencji i świetnego pomysłu!
Mam wrażenie, że niewiele się wydarzyło w tym odcinku. Jest fantastycznie i inteligentnie napisany, ale akcja posunęła się do przodu bardzo nieznacznie... Proszę o jak najszybszą, pełną trzęsień ziemi i zawirowań kontynuację!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:12, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek. Z przyjemnością się czyta
Rillo twoje postacie są normalnie fantastyczni a postacie Montgomery w twoich rękach są może jeszcze lepsze niż stworzone przez nią
Czekam na ciąg dalszy
poz
Law
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rilla
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Złoty Brzeg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:05, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Wam za miłe opinie i obiecuję namieszać w kolejnym odcinku. Ten miał być takim przerywnikiem, nieco spokojniejszym, w końcu - ile można prowadzić krucjatę? Nawet niezmordowana Julka musiała kiedyś odpocząć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:44, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za dedykację!
Czytało się świetnie, jak zawsze! Rozpoznałam tylko nieliczne cytaty, jeśli mam być szczera. Niestety Mickiewicz nie jest mi aż tak doskonale znany, jak Tobie, Rillo, żebym bez problemów poznała ich żrodło A jeszcze zostały inne cytaty
Niecierpliwie oczekuję na kontynuację!
PS. Czuję się zaszczycona
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marigold dnia Pon 18:45, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Patt
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:23, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Rillo czytanie LiMu to po prostu czysta rozkosz.
Masz taki barwny, cięty i dowcipny języczek, którym obarzasz Julkę i Andrzeja. Cóż zazdroszcze.
Czekam co się dalej wydarzy, może to będzie coś co poruszy niebo i ziemię w Avonela?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sissi
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Crystal Cottage ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:07, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Rillo, kochana siostrzyczko, Wielka Pisarko (koniecznie z dużych liter ).
Zgadzam się ze swoimi przedmówczyniami. Twoje dzieła są fantastyczne! Naprawdę, nie znam nikogo, kto posiadałby tak ogromny talent
Po po pierwsze- cytaty- naprawdę, byłam szczerze uradowana, kiedy zdarzyło mi się gdzie niegadzie wyłapać skąd konkretnie pochodzi dany cytat Co prawda nie znałam wszystkich- ale mimo wszystko uważam to za świetny pomysł xD
Miałam zaległy również poprzedni odcinek, wiec pozwól, że odwołam także do niego.
Cóż- akcja w odcinku, w którym Andrzej spotkał się z Julką- był moim zdaniem genialny. Mnóstwo zawirowań, nowe "twarze" szczególnie byłam zachwycona Krystyną xDD Tak, jestem spaczona, ale lubię czytać o takich bohaterkach Dosłownie, odcinek kipiał błyskotliwością, humorem i nowymi zwrotami akcji.
Ostatnio odcinek- zgadzam się, nie "żył" (tak, jak dla mnie Twoje opowiadania, postaci które kreujesz, po prostu żyją) już w tak jak jego poprzednik, ale jak zwykle widać było w nim Twój genialny humor. Postaci są tam znów fantastyczne, a chociaż zwroty akcji niewielkie...myślę, że każdy, tak jak ja- odszukał tam pewien specyficzny czar. Czar Twojego "pióra"
Kocham tam w ogóle właściwie wszystkich. To jasne, ze najjaśniej błyszczą Andrzej (o tym, jak go uwielbiam nie muszę Cię zapewniać ) i jego siostra Julka xD Jednak wspaniali są też Ania z Gilbertem, a wszystkie inne postaci- po prostu żyją w taki sposób, w jaki żyć powinny xD Mam takie wrażenie, jakbyś potrafiła zrozumieć charakter każdej postaci, nawet jeśli wymyślił ją ktoś inny.
Ach.. ja już sama nie wiem co piszę xDD Czekam z niecierpliwością na następny odcinek i chylę głowę, przed Twoim talentem ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisa_56
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wichrowe Wzgórza Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:19, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co napisać Boskie są twoje opowiadania, bardzo podoba mi się wojna na cytat Czekam na dalszy ciąg :* Mistrzyni Pióra !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: w podróży Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:52, 30 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Mnie tam najbardziej cytaty powaliły
Nie czytałam jeszcze tak genialnych fanfików
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:39, 30 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Holly napisał: | Nie czytałam jeszcze tak genialnych fanfików |
O, świetnie powiedziane, Holly! Zgadzam się całą duszą i sercem. Mistrzyni Pióra! Umieram z niecierpliwości na kolejny odcinek!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|