|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Paulina
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:58, 21 Lut 2009 Temat postu: Okoliczności śmierci Lucy Maud Montgomery |
|
|
Tłumaczenie artykułu: [link widoczny dla zalogowanych]
19 września 2008 roku prawnuczka Lucy Maud Montgomery, Kate Macdonald Butler wyjawiła, że jej rodzina wierzy, iż Lucy Maud Montgomery popełniła samobójstwo. L. M. Montgomery zmarła w 1942 roku w wieku 67 lat. Oficjalna przyczyna śmierci to zator tętnicy wieńcowej (atak serca). Jednakże, Stuart Macdonald, młodszy syn pisarki, student medycyny, znalazł kartkę przy łożu śmierci swej matki, i stwierdził, że targnęła się na swe życie, biorąc zbyt dużą dawkę leków. Kate została zmuszona do ujawnienia tej informacji „Globe and Mail”, w odpowiedzi na poruszającą dyskusję na temat choroby psychicznej, jaka miała miejsce na łamach tego pisma.
Chociaż te wieści były szokujące dla tych, którzy znali jedynie pogodne powieści Lucy Maud Montgomery, ci którzy badali jej życie od dawna podejrzewali, że mogła popełnić samobójstwo. Jednakże dr Mary Rubio, wybitna badaczka twórczości LMM, autorka książki „Gift of Winds” (wyczerpującej biografii Montgomery, wydanej w październiku 2008 roku, wkrótce po opublikowaniu rewelacji Kate Macdonald Butler) twierdzi, że notatka znaleziona przy łóżku Montgomery niekoniecznie odnosi się do samobójstwa. Notatka została opublikowana na pierwszej stronie „Globe and Mail” 24 września 2008 roku.
„Ta kopia jest nieukończona, i tak już pozostanie. Jest w strasznym stanie, ponieważ zrobiłam ją, gdy zaczęłam cierpieć z powodu mojej strasznej depresji, w 1940 roku. Musi się to zakończyć w tym miejscu. Jeśli jacyś wydawcy będą chcieli wydać jakieś urywki z moich prywatnych pism, zgodnie z moją wolą muszą zatrzymać się w tym miejscu. Dziesiąty tom nie może nigdy zostać skopiowany i opublikowany za czasów mojego życia. Są tu fragmenty zbyt straszne, i mogą zranić wielu ludzi. Straciłam równowagę psychiczną przez te teksty, i nie ośmielam się myśleć, co mogłam w nich napisać. Może Bóg mi wybaczy, i mam nadzieję, że wszyscy mi wybaczą, nawet jeśli nie zrozumieją. Mój stan jest zbyt okropna, by go znieść, a nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Cóż za koniec życia, w którym zawsze próbowałam dawać z siebie to, co najlepsze” *
Ostatnia notatka Montgomery nie brzmi jak list samobójcy. Nie ma tu wzmianki o targnięciu się na własne życie, i cały tekst jest w zasadzie niewinny. W rzeczy samej zawiera wskazówki odnośnie ostatnich zapisków z dziennika, które nie mogły się ukazać za życia pisarki. „Dziesiąty tom” odnosi się do dziesiątej części jej rękopiśmiennego dziennika. Tomy 1-9 zostały opublikowane w pięciu tomach, jako „Wybór z dzienników Lucy Maud Montgomery”.
Jednakże nie ma wątpliwości co do tego, że zdrowie psychiczne Lucy Maud Montgomery pod koniec życia było głęboko zagrożone. Jej liczne problemy to przede wszystkim choroba umysłowa męża, rozwód syna, Chestera – oraz przeżycia związane z II wojną światową. Pisała dzienniki regularnie przez całe życie, ale notatki wydają się urywać z datą 30 VI 1939. Nie istnieją żadne notki z 1940 roku. To, co napisała w latach 1940-42 mogło zostać zniszczone, zgodnie z uwagami z cytowanej notki. Ale istnieje krótki zapis z 8 lipca 1941 roku:
„O Boże, co za koniec życia. Cóż za niedola i cierpienia”
I jeszcze ostatni wpis z dziennika, z 24 marca 1942, niecały miesiąc przed śmiercią:
„Od tamtej pory moje życie było piekłem, piekłem, piekłem. Mój umysł – wszystko, dla czego żyłam – świat oszalał. Moje życie powinno wkrótce dobiec kresu. Nikt nie podejrzewa, w jak strasznym stanie jestem”.
Mamy zatem bardzo mało informacji na temat Lucy Maud Montgomery w ostatnich dwóch latach jej życia. Są jeszcze kartki, wysyłane do G. B. Macmillana, w których pisze o swej chorobie, i że już nigdy nie wydobrzeje. Oto ostatni list, pisany 4 miesiące przed śmiercią:
„23 grudnia 1942
Drogi Przyjacielu,
Dziękuję za prezent. Mój stan się nie poprawia, i już nigdy nie wydobrzeję. Ale dziękuję Bogu za naszą długą i piękną przyjaźń. Być może w jakimś innym wcieleniu w jakimś szczęśliwszym świecie ją odnowimy. Ten mijający rok był dla mnie jednym wielkim pasmem cierpień. Mój starszy syn strasznie pogubił się w życiu i żona go opuściła. Nerwy mojego męża są nawet w gorszym stanie, niż moje własne. Nie zdradzałam Ci istoty jego ataków od 20 lat, ale w końcu mnie to złamało. Nie mogłam wyjść, by wybrać dla Ciebie książkę w tym roku. Wybacz mi. (…) Sytuacja wojenna zabija mnie, na równi z wieloma innymi rzeczami. Spodziewam się, że mój drugi syn może zostać powołany, i wówczas nie będę już miała po co żyć.
Niech Bóg Cię błogosławi i zachowa w zdrowiu przez długie lata. Nie ma zbyt wielu rzeczy w moim życiu, które ceniłabym na równi z Twoją przyjaźnią i listami. Wspominaj mnie taką, jaką byłam, nie taką, jaką stałam się obecnie.
Szczerze oddana, być może po raz ostatni do Ciebie pisząca
L.M. Macdonald.”
Pisma Montgomery z roku poprzedzającego jej śmierć świadczą, że śmierć wisiała w powietrzu – i była oczekiwanym gościem. Czy faktycznie targnęła się na swoje życie, czy nie, pozostaje tajemnicą.
-------------------------------------------------------------------------
*fragment dość trudny, nie ręczę za dosłowność przekładu - muszę to jeszcze skonsultować z Martynką.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anna Paulina dnia Sob 21:59, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
marigold
Bratnia dusza
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:07, 22 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Jak przeczytałam o tym po raz pierwszy... koszmar...
Poniżej znajduje się link do artykułu z pinezki:
[link widoczny dla zalogowanych]
Wolę wierzyć, podobnie jak Rubio, że to nie było samobójstwo... że leki wyniszczały Maud, która nie zdawała sobie do końca sparwy z tego... koszmar...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leslie
Stały Bywalec
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Mysłowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:24, 23 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A ja w dalszym ciągu wierzę, że Maud nie byłaby zdolna do czegoś takiego. Życie ją ciężko doświadczyło, to fakt, ale myślę, że samobójstwo nie leżało w jej naturze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:55, 23 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Też się przeraziłam. Ale po ochłonięciu nie wydaje mi się to prawdopodobne - fakt faktem, że Maud miała dużo poważnych problemów i nigdy nie była tak naprawdę szczęśliwa, jednak w tamtych czasach samobójstwo z pewnością nie było postrzegane tak jak dziś. Poza tym była głęboko wierząca i mimo wszystko kochała świat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martynka
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Kocia Chatka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:06, 24 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Biedna... Tak ogromnie mi jej żal. Te słowa są straszne...
Ale rzeczywiście, nie ma wzmianki o samobójstwie. Może jej depresja objawiała się także tym ciągłym przeczuwaniem śmierci?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:24, 24 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Miewała na pewno lepsze i gorsze chwile, to widziałam już w jej pamiętniku, chociaż czytałam tylko jeden tom. Czasem miała ochotę umrzeć i przez jej głowę na pewno przemykały niejasne myśli o samobójstwie, ale przez większość czasu chyba kochała życie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laura.
Uczeń Szkółki Niedzielnej
Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:17, 03 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Fajnie, że został przetłumaczony ten artykuł w języku polskim Pierwszy raz go widzę i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. To przykre, że w taki sposób zmarła Montgomery, myślałam, ze umarła spokojną śmiercią i była staruszką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Patt
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:15, 03 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
To szokujące... Może Maud popełniła samobójstwo, miała taką straszną depresję, załamkę ja to się teraz mówi, ale najprawdopodobniej nigdy się nie dowiemy, jak było na prawdę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Patt dnia Pią 22:17, 03 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sznurówka
Mieszkaniec Avonlea
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:49, 11 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Czytając to byłam zszokowana. Nie jestem pewna, możliwe że to zrobiła, ale z drugiej strony nie wierzę, że osoba, która stworzyła Anię, mogła targnąć się na swoje życie. Ale chciałam zauważyć to zdanie: Cytat: | Nie ma zbyt wielu rzeczy w moim życiu, które ceniłabym na równi z Twoją przyjaźnią i listami. |
czyżby jakiś romans, nie czytałam pamiętników i biografii, ale wiem, że wyszła za mąż z rosądku
oj Lucy, Lucy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: w podróży Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:33, 12 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Eee, niee, Maud nie miała żadnego romansu!
Przypuszczam, że tutaj chodzi o jednego z jej dwóch przyjaciół. Nie pamiętam nazwisk, a biografii Montgomery nie mam niestety przy sobie. Od młodości koresponodowała z dwoma mężczyznami. Jeden pochodził z północnej Europy. Szkocja, Irlandia, Anglia... Nie pamiętam.
W każdym razie byli to przyjaciele, z którymi dzielila się swoimi refleksjami, marzeniami i ogólnie... Nie był to romans, choć zapewne w młodości musiała mieć wielu chętnych xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sznurówka
Mieszkaniec Avonlea
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:17, 13 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
trochę szkoda XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Topolowa
Uczeń Szkółki Niedzielnej
Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:43, 28 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
tak to bywa, że autorzy romantycznych powieści w rzeczywistości prowadzą dość prozaiczne życie... choć faktycznie szkoda, byłoby o czym czytać i móc zastanawiać się któremu ze swoich bohaterów przypisała cechy swojego wybranka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emeraldine
Bratnia dusza
Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Warszawy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:45, 07 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Jestem w dzikim szoku. Nie wiedziałam, że Maud popełniła samobójstwo i właściwie trudno mi w to uwierzyć. Ale myśli mogła mieć. U mnie w rodzinie była osoba chorująca na depresję, więc wiem jakie są objawy. Chorzy mają natarczywe myśli o śmierci i trzeba na nich uważać, bo w skrajnych przypadkach mogą popełnić samobójstwo. Tylko leczenie i wsparcie najbliższych może pomóc. Obawiam się, że Maud nie miała wsparcia ze strony rodziny, a ponadto jej mąż też chorował, więc sytuacja była faktycznie beznadziejna. Ale jest coś co każe twierdzić, że jednak nie popełniła samobójstwa. Mianowicie pisała listy, swój pamiętnik itd. Chorzy na depresję nie potrafią się na niczym skupić. W najgorszych stadiach choroby po prostu siedzą i się kiwają, nie chcą jeść, nic ich nie cieszy, trzęsą im się ręce... Także nie sądzę by Maud była na tyle chora by targnąć się na swoje życie. Owszem, mogła mieć stan depresyjny, bo to się zdarza każdemu, ale nie aż tak poważny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna Anna
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 11 Gru 2010
Posty: 2230
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:23, 14 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem, jest to prawdopodobne, że popełniła samobójstwo. Nie zaznała w życiu za dużo miłości. Chorowała na depresję, wtedy chyba nie było leków skutecznych jak teraz, nie wspominając o psychoterapii. Z pewnością, czuła się samotna. Człowiek chory na depresję nie ma nadziei i myśli ciągle o śmierci. Czasem trzeba kilka lat zażywać leki, no i oczywiście mieć wsparcie bliskich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justyna7
Bratnia dusza
Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:50, 14 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ja od początku żyłam w przekonaniu, że popełniła samobójstwo i to nie jest dla mnie jakimś szokiem. Czy to prawda? Moim zdaniem bardzo możliwe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|