Dramatyczny dziewiąty tom???

Kordelia Shirley

A ja właśnie dzisiaj kupiłam książkę w Empiku Smile

olena

ja jestem w trakcie.
kupiłam w empiku, i to już ponad tydzień temu.
dużo jest Ani, dużo Blythe'ów, tytuł oryginalny bardzo adekwatny Smile

Kasika

Kurczę, przegapiłam. Niech no tylko wygrzebię jakieś zaskórniaki to muszę kupić. Mr. Green

Róża

Hah

Najpierw muszę skończyć Dolinę Tęczy. Za ile kupiłyście?

olena

32,90

ASIEK

Joanna Anna

Napiszcie dziewczyny, jak wrażenia po przeczytaniu:)

Parvati

Koniecznie napiszcie! Very Happy

Nie wiedziałam, że już teraz wychodzi ten 9 tom. Jak pojadę złożyć papiery do szkoły w przyszłym tygodniu muszę koniecznie pochodzić po księgarniach Smile

Kordelia Shirley

Całej książki nie przeczytałam, ale powiem jedno. Większość opowiadań już czytałam w tomie " Spełnione marzenia". Książka jest tak wydana: opowiadanie, wiersz i tak na przemian, właściwie przeczytałam same wiersze, ale może trafię wreszcie na jakieś opowiadanie którego nie znam. Na poezji się nie znam, ale te które są w "dramatycznym dziewiątym tomie" są bardzo urokliwe, ale moim zdaniem w żadnym stopniu dramatyczne. Ale tak jak zaznaczyłam jestem dopiero w połowie książki Very Happy

Wiki

A te wszystkie plotki o mroczności Gilberta Laughing

i Ani bez jej młodzieńczego ducha, to prawda? Zastanawiam się tak, czy by nie przeczytać w najbliższym czasie...

Kordelia Shirley

Na razie nie spotkałam się z tak owymi, ale jest na to szansa. Pod koniec książki jest 10 stronicowe opowiadanie o tajemniczym tytule "Kolejny zmierzch w Złotym Brzegu", więc... Very Happy

Joanna Anna

Ciekawe, to co piszesz Kordelio:) muszę nabyć tą książkę Wink

ASIEK

Ja swoje wrażenie opiszę za jakiś dłuższy czas, bo kilka dni temu zaczęłam czytać 600-stronicową biografię o M.Monroe. Wink

Strasznie nie lubię czytać jednocześnie kilku książek, bo gubię wątek w każdej z nich. Co ciekawe, kiedyś potrafiłam czytać jednocześnie 2-3 książki. Very Happy

Starość.

Wstępnie oceniam, że ta cała domniemana mroczność utworu może być jedynie wytworem wyobraźni tłumacza bądź wabikiem, jaki zastosował wydawca, aby skusić potencjalnych klientów. Bo tak na zdrowy rozum, gdybym nie miała świra na punkcie Maud to w życiu bym nie kupiła tej książki skoro posiadam już "Spełnione marzenia". Moim zdaniem to wyzyskiwanie kasy, bo dodali pewnie tylko kila opowiadań + poezje. Zamiast powielać książki powinni się wziąć ostro za "Alpejską ścieżkę" albo tłumaczenie pamiętników. :-/

olena

Przeczytałam całość. Moim zdaniem pogłoski o dramatyczności tego ostatniego tomu są mocno przesadzone - widocznie taki chwyt marketingowy, niepotrzebny, bo ci co mają kupić, to i tak kupią Wink

Podoba mi się bardzo angielski tytuł i szkoda, że nie da się go sprytnie przetłumaczyć na język polski. No bo cóż to byłby za tytuł: "Blythowie są cytowani/przytaczani". Bez sensu;)
Ale konstrukcja opowiadań jest właśnie taka, że tych Blythe'ów tam prawie nie ma, a jednocześnie jest ich tak dużo. Fukncjonują w myślach/wypowiedziach innych ludzi jako jedna z najbardziej znanych rodzin w okolicy (wiadomo, doktorostwo;) Mnie się to bardzo podobało. Nie czytałam "Spełnionych marzeń", więc dla mnie cały tekst książki to nowość.
A Gilbert...no cóż, romansuje z jakąś pielęgniarką (a może tylko z nią rozmawia, a ktoś widzi to tak, jak chciałby widzieć?), zabrania Ani pisać dramatyczne poezje (to ma być chyba ten jego autorytaryzm;), przez niektórych bywa nielubiany, przez innych uwielbiany (podobnie jak Ania). to jest chyba nowe, bo wcześniej wszyscy kochali Anię i Gilberta, byli chodzącymi ideałami. tutaj dalej są chodzącymi ideałami, ale są ludzie, których to wyraźnie denerwuje - taka różnica.
Może i są te opowiadania mroczne, ale "Rilla..." też taka jest, nad tą powieścią wisi widmo wojny. A tematy śmierci, samotności też były poruszane już wcześniej w opowiadaniach.
Ja nie widzę tu więc jakiej drastycznej zmiany, no ale nie jestem badaczką twórczości L.M.M., może więc pewnych rzeczy nie zauważam.
Czytało mi się doskonale. Wiedziałam, że to pożegnanie z Anią i Gilbertem, celebrowałam więc każdą stronę Smile

Zawsze brakowało mi informacji o tym, jacy oni są jako małżeństwo, jak właściwie wyglądają relacje między nimi. Od "Wymarzonego domu" począwszy, mało tego było. To już nie były opowieści o nich, raczej o ich dzieciach, sąsiadach. Ani i Gilberta było w tym wszystkim bardzo niewiele. No, może w "Ani ze Złotego Brzegu" i potem w Rilli coś ruszyło, ale właśnie "Ania z Wyspy Księcia Edwarda" spełniła moje oczekiwania pod tym względem. Może nie tak całkiem do końca, ale przynajmniej troszkę uzupełniła jakieś "braki".

ASIEK

Może komuś się przyda w podjęciu decyzji o zakupie książki. Od razu mówię, że jest dosyć opasła i teraz żałuję, że nie kupiłam książki w twardej oprawie (na pewno mniej by się niszczyła). Smile

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]