|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stacy
Uczeń Szkółki Niedzielnej
Dołączył: 10 Cze 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Jezioro Lśniących Wód Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:06, 10 Cze 2009 Temat postu: Co się Wam nie podobało w serii ? |
|
|
Wiadomo, cała seria nie może być przecież 'cud miód malina i orzeszki' , coś na pewno Wam się nie podobało.
Jakaś postać, moze jakiś cytat, zachowanie.
Jakiś wątek albo pominięcie.
Mnie zawsze bolało to, jak przedstawiono śmierć Maryli , wiem, ze to już wczęści książek bardziej o Rilli, jednak to było okrutne.
Mateuszowy Pani Lucy poświęciła cały rozdział a potem jego śmierć była długo przeżywana.
A Maryla? Jedno zdanie!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kasika
Pani na Złotym Brzegu
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:20, 10 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Właśnie się zastanawiam dziś, skąd u licha, wziął się Gilbert na weselu w Domku Echa? Naciągany mi się ten fakt wydaje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwona
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Peublo de Los Angeles Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:55, 13 Cze 2009 Temat postu: Co wam się nie podobało w serii ? |
|
|
Kilka postaci którym nie dano szansy się rozwinąć.
Shirley o którym wiadomo tylko że jest ulubieńcem Zuzanny. Po za tym nic nie wiemy o jego charakterze, zainteresowaniach.
Tola przedstawiona jako ta nudna i nijaka, zawsze w cieniu Tadzia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rilla
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Złoty Brzeg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:48, 18 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Mi zaś nie podobało się uśmiercenie Ruby Gillis, którą zawsze uważałam za ciekawą, aczkolwiek z niewykorzystanym potencjałem, bohaterkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosa
Stały Bywalec
Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:02, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Nie rozumiem, dlaczego Lucy nie napisała tych książek "po kolei". Czemu po Ani na uniwersytecie nie przeszła do opowieści o Summerside i Szumiących Topolach, tylko od razu do ślubu i małżeństwa z Gilbertem? Przez to brakuje jakichkolwiek wzmianek o Rebece Dew, Elusi, Jane Pringle...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rilla
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Złoty Brzeg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:03, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Może nie miała pomysłu i chciała zakończyć serię o Ani jak najszybciej? Sama Maud przecież wielokrotnie wspominała, że kolejne części sagi pisze z przymusu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bella
Stały Bywalec
Dołączył: 06 Sie 2009
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:30, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ja nie mogę wybaczyć pani Lucy, że zabiła Waltera. Wiem że książka musiała mieć trochę dramatyzmu, i że na wojnie są ofiary ale dlaczego on ? Nie znaczy to że chciałabym uśmiercić Kubę/Jima bądź Shirleya, ale czy samo zaginięcie Kuby by nie wystarczyło ?
Tak samo jak Iwona zastanawiam się na usunięciem Shirleya na drugi plan. Przecież w ''Ani ze Złotego Brzegu '' każde z dzieci miało swoją ''przygodę'' a Shirley nie miał żadnej Więc moim zdaniem jest to trochę niesprawiedliwe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Parvati
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 25 Kwi 2010
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Dolina Tęczy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:41, 24 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie podobnie jak Belli i Iwonie nie podobało się pominięcie Shirleya, jedynie w "Rilli" miał swoje 5 minut, jeden rozdział. Innym dzieciom LMM poświęciła znacznie więcej czasu. To trochę wygląda, jakby Ania kochała Shirleya mniej niż innych. Chociaż tak oczywiście nie mogło przecież być.
Za to śmierć Waltera, nie mogę powiedzieć, że mi się podobała, ale dodała wzruszenia tej książce. I przez to ukazane zostało również okrucieństwo wojny. Nie była niepotrzebna, była ukoronowaniem jego cudownego życia.
Za to nie rozumiem śmierci małej Joy. Mogła być w przyszłości ciekawą postacią. Podobnie jak Tola, która została raczej pominięta. Istniała chyba tylko po to, by stanowić kontrast dla Tadzia. Z drugiej strony, gdyby LMM rozwinęła długo wątek każdej postaci, seria musiałaby ciągnąć się w nieskończoność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emeraldine
Bratnia dusza
Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Warszawy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:35, 27 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
A mi nie przeszkadzało uśmiercenie małej Joy. Przynajmniej wreszcie pojawił się wątek, w którym życie Ani przestało być takie idealne. Po przybyciu na Zielone Wzgórze, mimo tych wszystkich perypetii, życie Ani było zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Dlatego też dramat w postaci śmierci dziecka przywrócił trochę równowagi w tym świecie "ochów" i "achów".
Z całej serii nie za bardzo podobała mi się "Dolina Tęczy". Okropnie denerwowała mnie Mary Vance. Jest to bohaterka, której szczerze nienawidzę. Nawet Józia Pye nie działała mi aż tak na nerwy, jak ta bezczelna Mary.
Ja również żałuję, że na samym końcu powstały "Ania z Szumiacych Topoli" i "Ania ze Złotego Brzegu", ale cieszę się, że w ogóle powstały. Bez tych dwóch części nie wyobrażam sobie serii. Moim zdaniem są lepsze od "Doliny Tęczy" i "Rilli".
Muszę też przyznać, że denerwowało mnie, że tak mało było Ani w trzech ostatnich książkach. Stała się ona zwykłą damusią, po prostu "panią doktorową", która właściwie nie robiła nic ciekawego. Praktycznie nie była nawet kurą domową, bo domem zajmowała się Zuzanna. To nie ta sama Ania co w trzech pierwszych tomach. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale teraz, po odświeżeniu sobie serii, bardzo mi żal, że Maud zmarnowała tę bohaterkę. Szczerze mówiąc żadna z części nie ma takiego uroku co pierwsza - "Ania z Zielonego Wzgórza". Potem już było tak... inaczej. O Maryli było tak mało... O pani Linde też. Przyjaźń Ani z Dianą stała się jakby cieniem przeszłości. Nawet Gilbert, którego tak kochałam jako postać literacką, stał się pod koniec serii nijaki. Nie polubiłam żadnej z córek Ani, bo żadna z nich nie dorastała jej do pięt. Chłopcy byli bardziej interesujący, choć to było okrutne uśmiercać Waltera, który mógłby być wielkim poetą. Ania miała takie ambicje, nigdy się nie poddawała, zdobyła wykształcenie, a potem tak po prostu osiadła sobie w Glen... Ja rozumiem, że L.M.M znudziła się Anią, pisała pod przymusem, ale przyznam Wam dziewczęta szczerze, że żadna z postaci stworzonych przez Maud nie może się równać Ani Shirley. Żadna tam Emilka. I czytelnicy na całym świecie najbardziej cenią właśnie Anię, a to też o czymś świadczy.
Co mnie jeszcze denerwuje, to różnice w przekładach. Mam serię, w której każda książka jest "z innej budy", więc raz czytam o Jimie, a w następnej o Kubie. Raz o Krzysiu Fordzie, a potem o Kenie. Strasznie to irytujące.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasik
Bratnia dusza
Dołączył: 27 Cze 2011
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:05, 28 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Nie podoba mi się to, że Montgomery wspomina o jakimś utworze literackim, który wypadałoby przytoczyć, a nie robi tego. Nie mam na myśli tych utworów, które można poznać po tytule, które są znane, ale "Srokaty Kobziarz" czy "Upadek Polski", owszem znalazły się i dzięki Bogu są dostępne na tym forum, ale ile razy zastanawiałam się co też Lucy miała na myśli, co było takiego w tym Kobziarzu?
Nie lubię też tej metamorfozy Ani. Rozumiem, każdy z nas się zmienia pod wpływem doświadczeń, wieku, ale spójrzmy na małą rudowłosą Anię i tą która odkrywa kopalnię złota w Redmond. To są te same Anie, tylko ta druga jest bardziej dojrzalsza, co jest przecież normalne. Ale różnica między Anią piszącą listy w Szumiących Topolach a Anią matroną czy wręcz patriarchą rodu, w ostatniej z części jest oszołamiająca. Tak, tak. Wojna, wiek, macierzyństwo, wysunięcie na pierwszy plan Rilli nie pozwoliły Montgomery na takie "rozwinięcie" postaci Ani w tej części. Jednak ona jest tam cały czas obecna, a L.M.M. nie zapomina o niej, przecież wspomina ją, przemawia przez jej usta. Jednak brakuje w tej Ani tamtej, czasami odnoszę wrażenie, że jest mi zupełnie obca. Może się mylę i powinnam odświeżyć sobie tą pozycję? Całkiem możliwe, ale chyba nie tylko ja odnoszę takie wrażenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|