|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Patt
Ten, który zna Józefa
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:20, 26 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Mnie się nie podobała Zuzanna. Bardzo mnie ona irytowała. Owszem, Ania miała 6 dzieci, ale jakoś mi się to kłóci. Maryla wychowała Anię na kobietę dającą sobie radę, a tak...?
A co do pisania, to przecież mogła, kto jej bronił? Przecież siedziała w domu i chodziła na spotkania gospodyń domowych ( którą ewidentnie nie była).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
olena
Marzyciel
Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:13, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Patt, będziesz mówić inaczej, jak sama będziesz miała dzieci;) Ja mam jedno, a chętnie przyjęłabym jakąś Zuzannę do pomocy, a przy sześciu, rodzonych niemal rok po roku plus prowadzenie domu...nie dałaby rady w pojedynkę :/
Co nie zmienia faktu, że i mnie irytowała Zuzanna, jakoś nie lubiłam tej postaci. Ja w ogóle niespecjalnie lubiłam bohaterów z okolic Glen St. Mary. Kapitan Jim był dla mnie bardzo męczący.
Od Wymarzonego domu począwszy, za mało w "Aniach" Avonlea, avonlejskich bohaterów i tamtego klimatu. Ten brak mi bardzo dokuczał. Za mało samej Ani i Gilberta, za dużo wszystkich innych. Uwielbiam Anię ze Złotego Brzegu - choć to wg ekspertów słabsza powieść - właśnie za to, że w tej książce wraca się do przeszłości.
Dla mnie ten przeskok - ślub Ani w Avonlea, przyjaciele, znajomi, a potem nagle ich wyjazd do "wymarzonego domu" i zwrot o 360 stopni - był ciężki do zniesienia.
A co do kariery Ani, w tamtych czasach małżeństwo = koniec zawodowej kariery dla kobiety. Mężatki po prostu nie pracowały, tylko zajmowały się domem. To była ich praca:) Dzisiaj kobiety muszą pracować na 2 etaty, tak naprawdę, bo zajmowanie się dziećmi i domem to jest BARDZO ciężkie zajęcie. i bardzo niedoceniane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newdiabolo
Stały Bywalec
Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:18, 01 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Mnie nie męczy w niej nic. Doceniam ją i też pragne móc tak opisywać wszystko w moich powieściach, nowelach i tych w głowie, i tych na papierze. To, że ona opisuje każdy kwiatek, jest to jakby w głowie Ani. Podoba mi się to, bo pokazuje mi to, jak Ania patrzyła na świat, osobiście też chcę tak patrzeć.
Pozwolę sobie zacytować Iwonę:
"W świecie Lucy wszystko jest różowe -nie piszę ona o mężach którzy biją ,zdradzają lub odchodzą do innej kobiety."
Odpowiem w punktach :
1. Sądzę, że nie wszystko jest różowe, może tylko na powierzchni, ale gdy zejdziemy głębiej, zobaczymy, że Ania miała wiele smutnych chwil, gdzie płakała na łóżku, np. ufarbowanie włosów.
2. W "Wymarzony Dom Ani" widzimy, że Ewa też nie ma łatwego życia ze swoim mężem.
3. Cofając się jeszcze (przepraszam, że bez chronologii) widzimy, że wiele osób, przyjaciół, pokrewnych dusz, lub małych wrogów umiera, np. Mateusz Cuthbert czy Ruby Gillis.
4. To różowe życie jest tylko powierzchowne, widzimy, jak mało brakuje, żeby kogoś otruć , np. krople walerianowe dodane do ciasta. Widzimy że dzieci choruja na poważną chorobę - krup, np. Minnie (Siostra Diany /jeśli dobrze pamiętam/).
5. Widać jak kobiety są traktowane, właściwie jako gospodynie domowe.
6. Widać też ( przed ostatni punkt), że w początku życia Anii, była ona u wielu ludzi, którzy nie byli mili, juz wtedy wpadała w 'Otchłań rozpaczy'.
7. Może jest to powierzchownie zauważalne, ale sądzę też, że to (jeśli już) w jakiś sposób rekonpensata (chyba ta się pisze ) za 'poprzednie życie' Ani.
W tych 7 punktach pokazałam, że jest to raczej powierzchowne, choć górują sukcesy Ani i jej szczęśliwe życie na Zielonym Wzgórzu.
Pozdrawiam, Julia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiki
Moderator
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:02, 01 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Iwona napisał: |
"W świecie Lucy wszystko jest różowe -nie piszę ona o mężach którzy biją ,zdradzają lub odchodzą do innej kobiety."
. |
Maud sama nie była do końca szczęśliwa i chyba wolała pisać o chwilach szczęścia, niż rozwodzić się nad smutkiem. Ale nie sądzę, że w jej ksiązkach życie jest tylko różowe. Potwierdza to "Rilla...". Montgomery przepięknie potrafi pisać także o smutku, bardzo sugestywnie go ukazując.
Poza tym, Maud, często wspomina także o nieszczęściu zwykłego człowieka - "Dzban...".
A, że Ania z Zielonego Wzgórza jest taka przesycona optymizmem. Ja myślę, że to jej główny walor. Tak jak nie mozemy wymagać od Kubusia Puchatka, żeby stał się bardziej mroczny i prawdziwy .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Włóczykijka
Przyjaciel Ani
Dołączył: 10 Paź 2012
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płyta nagrobna Eliasza Pollocka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:40, 18 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
A ja ponarzekam nieco na papierowość niektórych postaci, mam wrażenie, celową.
I czasem zbytnią cukierkowość, a wręcz tandetność. Na szczęście nieczęsto się zdarzała, w mojej opinii, ale czasem chciałam zabić którychś z bohaterów, bo dość już miała tego, że wszystkim się udaje - najbardziej trafiało mnie w to w zbiorach opowiadań i nowelek, gdzie w każdej była sierota, zawsze była taka sama i zawsze znajdowała sobie bogatego wujka/ciotkę albo bogatą samotną starszą panią, która ją przygarnęła. Czyli monotematyczność. Ja rozumiem, że pomysły się kiedyś kończą, ale w takim monecie się nie pisze albo chociaż nie publikuje (chyba, że w gazecie, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, bo nie każdy czyta wszystkie numery, nie każdy zna wszystkie utwory itd., a poza tym jakoś trzeba zarobić).
I to, że wszyscy byli nauczycielami, no i może ze dwóch lekarzy się znalazło. No ludzie, ja rozumiem, że wtedy za dużego wyboru nie było, ale bez przesady. XD
Co do utraconej kariery Ani - ona sama mówiła, że nie żałuje. I że jest szczęśliwa. Ale szkoda mi, że nikt nie popchnął chociaż jej kariery literackiej dalej - czasem pisywała do gazet, ale stać ją było na więcej i nie musiała być od razu gwiazdą i jeździć po świecie, podpisując swoje książki. Dziwne, że tak nagle wystarczyło jej pójść do ogrodu i chwilę tam popracować, by odsapnąć. Ogólnie - nie widzę w tym nic dziwnego, bo nawet moja mama tak ma. Ale u naszej Ani - trochę trudno mi uwierzyć, że tak było do końca.
Co do Diany - myślę, że solidne wykształcenie nie było jej potrzebne. Ania miała pęd do wiedzy - i nauczania, a Diana uczyła się tak sobie, była pracowita i sumienna, ale nie można powiedzieć, że zdolna. Nie sądzę, żeby odnalazła się w pracy zawodowej, a zwłaszcza by ta ją porywała.
Też Ania była sztuczną panią domu, trochę. Rozleniwioną, mam wrażenie. Jestem pewna, że sama by sobie dała ze wszystkim radę, ale Zuzanna była pomocna, pewnie, przy dużym domu i 6 dzieci każda para rąk się przyda. Ale Zuzanna odwalała całą robotę. Gdzie ta ambicja Ani, zapał, bycie Zosią-samosią?
I co Gilbert myślał o tej dość drastycznej zmianie swojej ukochanej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|