|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Paulina
Bratnia dusza

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:23, 28 Sie 2009 Temat postu: Wywiad z tłumaczką |
|
|
Wywiad zamieszczony na stronie [link widoczny dla zalogowanych], z Agnieszką Kuc rozmawiała Beata Kęczkowska.
Agnieszka Kuc ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, a następnie Studium Przekładu Literackiego przy Podyplomowych Studiach dla Tłumaczy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracuje jako lektor języka angielskiego SNJO na Wydziale Historycznym UAM w Poznaniu i zajmuje się przekładem literackim. W jej tłumaczeniu ukazała się powieść Christophera Hope'a "Odrębne światy" (wyd. Rebis). Ma na swoim koncie publikacje z dziedziny nauczania języków obcych. Jest mamą trójki dzieci.
Jak poznaliśmy Anię z Zielonego Wzgórza? Zapewne dzięki przekładowi Rozalii Bernsteinowej. Jej tłumaczenie było bez wątpienia najpopularniejsze. Ale tak to już z tłumaczeniami ważnych dzieł literackich bywa - a takim "Ania..." jest bez wątpienia - że każde pokolenie chce mieć własne. Pierwsze próby pojawiły się już w latach 90., teraz nadeszła pora na "Anię..." XXI wieku. Właśnie staraniem Wydawnictwa Literackiego ukazał się nowy przekład "Ani z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery pióra Agnieszka Kuc. To nieco inna Ania, trochę inni bohaterowie - bardziej dowcipni, swobodni. Słowem, "Ania..." na nasze czasy.
Beata Kęczkowska: Ma Pani córkę?
Agnieszka Kuc: Dwie, bliźniaczki.
Kiedy przeczytają "Anię z Zielonego Wzgórza"?
- W tej chwili mają sześć lat, więc dopiero za jakiś czas. Tłumaczyłam tę książkę z myślą o nich. Teraz będzie ją czytał syn, bo to lektura w szóstej klasie. Kłopot w tym, że on odmawia, wśród jego kolegów panuje bowiem przekonanie - moim zdaniem nie do końca słuszne - że to powieść przeznaczona wyłącznie dla dziewcząt. Tłumacząc "Anię...", miałam nadzieję, że złagodzę sentymentalny wydźwięk tej powieści i jakoś zachęcę - również jego - do czytania. Zadeklarował, że jak tylko książka się ukaże, zajrzy do niej. Ale tylko ze względu na mnie.
W wielu wypadkach przyznawałam Pani rację. Na przykład, kiedy zachowała Pani angielską wersję imion, ale zabolał brak hotelu w Białych Piaskach, zastąpiła je bowiem nazwa White Sands.
- Jakąś opcję musiałam wybrać - albo wprowadzić polskie imiona i nazwy geograficzne, albo nie. W przekładzie najbardziej znanym - Rozalii Bernsteinowej - te, które można było spolszczyć, zostały zmienione. Zamiast Jane pojawiła się Janka, natomiast Gilbert pozostawał Gilbertem. Taka obowiązywała wtedy zasada. W tej chwili panuje przekonanie, że należy trzymać się kontekstu kulturowego. Akcja powieści rozgrywa się w Kanadzie, takie imiona jak Janka tam nie występują. A Białe Piaski? Podobały się, być może przez skojarzenie ze Złotymi Piaskami w Bułgarii.
Trzymając się słów - "pokrewne dusze" ustąpiły miejsca "bratnim".
- Przyjęłam zasadę, by nie sięgać zbyt często do poprzednich przekładów. Po to powstawał nowy, by wnieść coś świeżego. Oczywiście po raz pierwszy poznałam "Anię..." dzięki Bernsteinowej, ale nie chciałam, żeby tamten, nieco już przestarzały język, przebijał przez moje tłumaczenie.
W latach 90. pojawiły się też nowe tłumaczenia. Zaglądała Pani do nich?
- Do jednego z nich, ale też dość szybko się wycofałam, żeby się niczym nie sugerować.
"Ania..." w Pani przekładzie zyskała kontekst literacki. Nie przypuszczałam, że tyle w tej powieści cytatów i nawiązań literackich. Wszystko opatrzyła Pani przypisami.
- W tej książce są m.in. sądy na temat roli kobiet w społeczeństwie. Na przykład Marilla jest osobą dość wyemancypowaną jak na ówczesne warunki. Na kartach książki wspomniana jest też postać stworzona przez pisarkę Mariettę Holley, autorkę cyklu powieści o Samancie Smith Allen. U Rozalii Bernsteinowej w ogóle nie ma wzmianki o tej postaci. Literacka Allen głosiła postępowe poglądy na temat prawa kobiet do głosowania oraz dostępu do edukacji.
Siada Pani do tłumaczenia dalszych części "Ani..."?
- Mnie dopiero teraz ta powieść się podoba. Kiedy ją czytałam jako dziecko, wydawała mi się odrobinę staroświecka. A tłumaczenie kolejnych "Ań..."... Nie wiem, co na to wydawnictwo. Ja byłabym chętna, zaprzyjaźniłam się z tą książką. Fascynowało mnie znajdowanie polskich odpowiedników nazw botanicznych czy wspomniane już odniesienia do roli kobiet w społeczeństwie, np. pogląd, że kobiety powinny sprawować ważne funkcje w rządach, również w Kościele. To nowatorskie, jakby pisane na współczesne czasy.
Czyli "Ania z Zielonego Wzgórza" podręcznikiem feminizmu.
- Nie przesadzajmy. Jest to pełna ciepła i humoru powieść dla wszystkich, więc pewnie i feministki znajdą w niej coś dla siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Kordelia Shirley
Mieszkaniec Avonlea

Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielone Wzgórze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:24, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wywiad bardzo ciekawy, sama chciałabym zadać kilka pytań P.Kuc Tylko peanta mi się nie podoba ta dziennikarka trochę przesadziła: Cytat: | Czyli "Ania z Zielonego Wzgórza" podręcznikiem feminizmu.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kordelia Shirley dnia Pią 11:25, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
leslie13
Bratnia dusza

Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Łęczyca Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:22, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Prawda przesadziła! Wywiad bardzo ciekawy, cieszę się, że w końcu znalazł się jakiś tłumacz który konsekwentnie podchodzi do nazw geograficznych, imion itp. Chociaż Białe Piaski.... mmmm. NIE no trzeba być konsekwentnym! Mam nadzieję, że pani Kuc przetłumaczy również inne części Ani.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
devin
Stały Bywalec

Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:48, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Szczerze mówiąc, nie czytałam Ani w przekładzie p. Kuc, i wnioskując z tego wywiadu- raczej po ksiązkę nie sięgnę. Ta "stara" wersja ma jakąś takąś... hmm... nie wiem, jak to opisać. Czy jest sentymentalna? Oczywiście! I za to ją kocham! Nie wyobrażam sobie Janki jako Jane. A czemu w pierwszym przekładzie Gilbert został Gilbertem...? To proste- jest to imię międzynarodowe...
Pod jakim tytułem ten przekład jest wydany? Bo chyba nie jako "Ania z Zielonego Wzgórza"? Myślę, że i tu tłumaczka trzymała się "kontekstu kulturowego"...
Wydaje mi się, że w taki sposób z miłej lektury zrobiono nie-wiadomo-co, osadzone w kontekście, którego uczniowie z podstawówki raczej nie mają prawa znać. Powstała powieść dla osób starszych, a nie dzieci.
Takie jest moje zdanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|